Prof. Adam Strzembosz zmarł 10 października 2025 w wieku 95 lat. Uznany prawnik, działacz opozycji z czasów PRL-u oraz znany sędzia, pierwszy prezes Sądu Najwyższego, przewodniczący Trybunału Stanu oraz przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa, został pożegnany w środę (22 października). Pogrzeb prof. Strzembosza rozpoczął się mszą w Konkatedrze Matki Bożej Zwycięskiej, a po niej nastąpiło pochowanie w rodzinnym grobowcu. Znany prawnik został pochowany na Starych Powązkach w kwaterze oznakowanej jako 261 — 6-17/18. Rodzina zmarłego miała prośbę do żałobników, by zamiast kwiatów wesprzeć Ośrodek Preadopcyjnego - Fundacji Rodzin Adopcyjnych w Otwocku.
Pogrzeb prof. Adama Strzembosza
W ostatniej drodze profesorowi Adamowi Strzemboszowi towarzyszyła najbliższa rodzina, krewnie, znajomi i przyjaciela. Wśród osób, które przybył na pogrzeb znalazł się także były minister sprawiedliwości, Adam Bodnar. O zmarłym pamiętali także inni politycy, na pogrzebie widać było wieńce od marszałka Sejmu Szymona Hołowni, marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, a także od prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego oraz premiera Donalda Tuska.
WIĘCEJ: Adam Bodnar wspomina prof. Strzembosza. „To postać symboliczna”
DALSZY TEKST POD GALERIĄ ZDJĘĆ
Prof. Strzembosz spoczął w rodzinnym grobie
Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że zmarły miał rodzeństwo, z którym tworzył trojaczki. Prof. Adam Strzembosz miał siostrę Teresę (zm. w 1970 roku działaczka katolicka, współtwórczyni ośrodków adopcyjno-opiekuńczych i domów samotnej matki) i brata Tomasza (zm. w 2004 roku), historyka, który był jednym z twórców Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Rodzeństwo urodziło się 11 września 1930 w Warszawie jak dzieci prawnika Adama Strzembosza i Zofii Strzemboszowej (z domu Gadomskiej). Cała rodzina spoczywa w jednym grobie.
W 2017 roku ukazała się książka „Między prawem i sprawiedliwością”, czyli wywiad rzeka, jaki z prof. Strzemboszem. Profesor zapytany o to, czy jego rodzice spodziewali się, że będą trojaczki mówił:
Nie. Myśleli, że będą bliźniaki. Przy ówczesnym stanie medycyny do końca ciąży nie miało się pewności. Niepokojące było ponoć to, jak bardzo matka była osłabiona i odwapniona. Zaczęła tracić zęby. Proszę sobie wyobrazić, musiała wytworzyć trzy kręgosłupy! Dziś z pewnością byłaby hospitalizowana znacznie wcześniej i leczono by ją zapobiegawczo. Kiedy się w końcu urodziliśmy, jedna tylko Teresa ważyła tyle, ile trzeba, około dwóch i pół kilograma, ja półtora kilo, a Tomasz tylko kilogram z groszami. Lekarze stwierdzili, że będę garbaty, a brat przeżyje najwyżej kilka tygodni. Karmiono go pipetą, bo podobno, gdyby pociągnął z piersi matki, mógłby umrzeć. Po pewnym czasie babcia ze strony matki stwierdziła, że jeśli tak, to niech umiera w domu. I zabrano go do nas. Wszyscy przeżyliśmy i jak pan widzi, nawet garbu nie mam. Najwyraźniej byliśmy mocni genetycznie - opowiadał prof. Adam Strzembosz.
NIŻEJ ZDJĘCIA Z GROBU PROF. ADAMA STRZEMBOSZA
