- Prof. Adam Strzembosz był symbolem walki o niezależność sądów – zarówno w PRL, jak i po 2015 roku. Adam Bodnar podkreśla jego wyjątkową rolę w budowaniu praworządności w III RP i oporze wobec zmian wprowadzanych przez rządy PiS i Solidarnej Polski.
- W czasach PRL zapłacił wysoką cenę za swoje poglądy, był represjonowany, a mimo to nie zrezygnował z ideałów. Jego zaangażowanie w odbudowę wymiaru sprawiedliwości po 1989 roku ukształtowało nowoczesne polskie sądownictwo.
- W ostatnich latach życia Strzembosz stał się twarzą protestów przeciwko zmianom w sądownictwie. Jego obecność na manifestacjach – mimo sędziwego wieku – stała się jednym z najbardziej symbolicznych obrazów obywatelskiego oporu.
- Adam Bodnar krytykuje brutalne ataki prawicy i prezydenta Andrzeja Dudy na Strzembosza, nazywając je haniebnymi. Podkreśla, że nawet prezydent Lech Kaczyński doceniał dorobek profesora, co dziś jest przemilczane przez środowiska polityczne.
Strzembosz jako architekt niezależnego sądownictwa po 1989 roku
„Super Express”: – W wieku 95 lat zmarł prof. Adam Strzembosz. W swoim długim życiu pełnił funkcję wiceministra sprawiedliwości w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i przewodniczącego KRS. Jego dorobek to jednak nie tylko urzędy, które sprawował.
Adam Bodnar: – Zdecydowanie nie. Był niezwykle ważną postacią dla polskiej praworządności. Przede wszystkim dlatego, że był symbolem walki o niezależne sądownictwo, której poświęcił całe swoje życie. Ta walka rozciągała się na dwa okresy.
Pierwszy to okres komunistyczny, kiedy za swoją działalność na rzecz niezależnego sądownictwa poniósł naprawdę wysoką osobistą cenę i był na różne sposoby represjonowany. Z nim łączy się upadek PRL i narodziny III RP, kiedy budował polską praworządność. Historia dała mu szansę odbudowania i budowania niezależnego sądownictwa w Polsce, co de facto zrobił. To on zaprogramował wszystkie reformy, które w Polsce miały wówczas miejsce. Dzięki temu stał się tak ważny dla nas wszystkich.
Reakcja Strzembosza na zmiany w sądownictwie wprowadzane przez PiS
– A ten drugi?
– To ten najnowszy, kiedy nastąpiły zmiany promowane przez Prawo i Sprawiedliwość. W pewnym sensie historia się o niego upomniała. Szczególnym momentem był okres 2016–2017, kiedy nastąpił zamach na niezależne sądownictwo, w tym także na Sąd Najwyższy, ze strony Solidarnej Polski oraz Prawa i Sprawiedliwości. Pan profesor wielokrotnie wypowiadał się na temat niezależnego sądownictwa, inicjował różne działania, był wsparciem. Doradzał, co można z sądownictwem zrobić i jak protestować.
Szczególnie symboliczne było to, że on, pomimo swojego już bardzo sędziwego wieku, potrafił przyjść na Pl. Krasińskich pod siedzibę Sądu Najwyższego, by wyrazić swój sprzeciw wobec destrukcyjnych zmian. Sądzę, że te zdjęcia, na których stał tam ze świeczką w rękach, przeszły do historii. Pokazał, że osoba tej rangi, z takim doświadczeniem, potrafi w najtrudniejszym momencie jeszcze raz upomnieć się o dorobek swojego pokolenia i całego życia.
Polityczne ataki na Strzembosza
– Za to zaangażowanie stał się jednak celem ataków środowiska Solidarnej Polski i PiS, które odsądzało go od czci i wiary oraz próbowało wpisać w długi cień komunizmu, który wisiał nad Polską.
– Tak było, choć doprawdy nie można go było uznać za osobę w jakikolwiek sposób związaną z systemem komunistycznym. Wręcz przeciwnie. Poza tym ideowo prof. Strzembosz był raczej związany ze środowiskami centroprawicowymi. Jego dorobek doceniał m.in. prezydent Lech Kaczyński, który za jego zasługi przyznał mu Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. Myślę, że to był m.in. powód, dla którego tak bardzo bolało prawicę to, że w tych nowych czasach potrafił opowiedzieć się przeciwko temu, co Prawo i Sprawiedliwość promowało. Zaczęto kwestionować jego dorobek, wytykać błędy popełnione w czasach transformacji. Stąd też niestety te haniebne słowa Andrzeja Dudy i jego kpiny z prof. Strzembosza.
– Czy jego działalność z początku lat 90. i sposób, w jaki myślał o wymiarze sprawiedliwości, uzasadniały tę krytykę?
– Prof. Strzembosz wychodził z założenia, że sądownictwo w pewnym sensie samo się oczyści z naleciałości komunistycznych. Dla niego była to jedyna droga dla przyszłego sądownictwa. Natomiast to mu później wytykano jako historyczny błąd. Ale to nie był błąd. Taki był czas i w taki sposób sądownictwo należało wtedy kształtować.
– A jak prof. Strzembosz znosił te ataki na siebie i próby podważania jego dorobku?
– Każdy atak zawsze boli. Natomiast myślę, że on zdawał sobie sprawę z tego, że jeżeli walczy się o większą sprawę, to nie ma co się przejmować tego typu słowami. Prof. Strzembosz był człowiekiem pryncypialnym, twardo stąpającym po ziemi i trzeźwo patrzącym na rzeczywistość. I choć, jak dla każdego człowieka, takie ataki były dla niego bolesne, to sądzę, że nie robiły na nim wrażenia. Jeżeli ktoś głęboko wierzy w to, co robi przez dziesięciolecia, to nie zważa na tego typu ataki.
Rozmawiał Tomasz Walczak