Andrzej Duda stwierdził, że "w gruncie rzeczy opozycji najwyraźniej chodzi o wzniecanie niepokojów społecznych". Jak tłumaczył: - Ludzie nie lubią stanu niepokoju, więc jeśli wywoła się takie wrażenie, to automatycznie następuje zniechęcenie do ludzi sprawujących władzę. Tymczasem, jak mówił, obecny rząd wprowadził dużo prospołecznych zmian, więc używanie przez opozycję "argumentu o władzy, która zapominała o obywatelach użyć nie można". Z tego wyciągnął więc wniosek: - Jeśli nie ma argumentu, że władza działa przeciw obywatelom, to trzeba niepokoje wzniecać. Stąd cały krzyk o zagrożeniu demokracji, jak i o rzekomym zagrożeniu wolności mediów.
Odnosząc się do jednej z przyczyn kryzysu, czyli chęci wprowadzenia przez Kancelarię Sejmu nowych zasad pracy dziennikarzy w tym budynku, Duda przyznał, że istotnie ograniczają one ich uprawnienia. Nie wykluczył, że w sprawie tej popełniono błąd. Jak mówił: - Nie mówię, że to kwestia jednostronna. Mówię, że być może po tej stronie, z której padła propozycja, popełniono błędy komunikacyjne. Ale to również zostało zręcznie wykorzystane. Zdaniem prezydenta chodziło o wywołanie wrażenia, że "nie wpuszcza się mediów do parlamentu, więc ograniczana jest wolność słowa".
Tomasz Lis słowa prezydenta skomentował złośliwie:
Duda- opozycji chodzi o wzniecanie niepokojów społecznych. Biedny "niezłomny", już sam nie wie czy bardziej się boi ludzi czy Kaczyńskiego.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 27 grudnia 2016
Zobacz także: Bezlitośnie DRWIĄ z "puczu Kaczyńskiego"