- Nie jest atakiem na Kaczyńskiego, ale przecież wiadomo, że o personaliach decyduje prezes PiS. Nie będzie tak, że ten atak jeszcze utwierdzi go w przekonaniu, że postąpił słusznie?
- Opinia o tym, że Jarosław Kaczyński nigdy nie ustępuje, jest nieprawdziwa. Ustępował już wielokrotnie. W interesie obu stron jest zażegnanie tej potyczki. Każdy z czegoś ustąpi i będzie kompromis. W perspektywie są trzy lata spokojnej, przynoszącej profity koegzystencji.
- Dlaczego zatem do potyczki doszło?
To jak z negocjacjami sprzedającego i kupującego auto. Jeden chce drogo sprzedać, drugi tanio kupić. Wojna o cenę poparcia Radia Maryja.
- Jest też druga wojna PiS ze środowiskiem otaczającym senatora Grzegorza Biereckiego. Po przejęciu ABW chyba pierwszą akcją Agencji była ta w spółce należącej do twórcy SKOK.
- I tu mamy mniejszą wiedzę, bo w grę wchodzą służby i śledztwa. Ostatnią rzeczą, która sprowokowałaby prezesa Kaczyńskiego do reakcji wobec senatora Biereckiego, byłyby jakieś nieprawidłowości finansowe czy moralne. Nie nad takimi uchybieniami przechodził już do porządku dziennego. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że prezes PiS uznał, że środowisko związane z Biereckim pozwala sobie na zbyt dużo, ma zbyt duże żądania. To uderzenie miało im wyznaczyć ramy współpracy.
- Część posłów prawicy sugeruje, że rozbijaniem środowiska Biereckiego mają się zająć tzw. ziobryści. Zbigniew Ziobro i związani z nim politycy zaczynali zbliżać się do Biereckiego, ale dostali zaskakująco wiele tek w rządzie w zamian za to, że rozbiją to swoimi rękami.
- O tym nie słyszałem, ale ta teoria brzmi spójnie i racjonalnie.
- Kolejnym potencjalnym sporem w PiS może być polityka personalna. Najpierw uczynienie twarzą PiS prokuratora Piotrowicza niewstydzącego się swojej obecności w PZPR, a po chwili zrobienie szefem PKP oskarżanego przez opozycjonistów i historyków o bycie donosicielem SB Bogusława Kowalskiego.
- Rozdzieliłbym te dwa przypadki. Co do Bogusława Kowalskiego uznaję to raczej za przypadek. Może minister Adamczyk nie znał jego przeszłości, może jej nie skonsultował. Rząd decyduje obecnie naprawdę o setkach, jeżeli nie tysiącach stanowisk. I nie nad wszystkim pieczę sprawują najważniejsi politycy PiS. To raczej wypadek przy pracy, zapewne wbrew intencjom Jarosława Kaczyńskiego. Tak mogło też być z listem Beaty Kempy w sprawie Trybunału.
- Poseł Piotrowicz jest w Sejmie IV kadencję...
- Tak i wysunięcie go do pierwszego szeregu nie jest przypadkiem. To świadome zagranie prezesa Kaczyńskiego. Pokazuje, że o tym, kto jest dobry bądź zły, prawy bądź nie, decydują nie obiektywne czynniki, ale Jarosław Kaczyński. On rezerwuje sobie w PiS prawo bycia kalwińskim bogiem. To nie Kaczyński robi dobre rzeczy, ale rzeczy robione przez Kaczyńskiego są dobre, bo są jego autorstwa. Wola prezesa jest nad normami. I Piotrowiczem rzucił w twarz działaczom PiS, że bycie opozycjonistą i dzielnym człowiekiem nic nie znaczy, bo za bardziej prawego reprezentanta partii może robić były, dumny członek PZPR.
Zobacz: Paweł Zalewski: Nie noszę w klapie opornika