Paweł zalewski

i

Autor: ARCHIWUM

Paweł Zalewski: Nie noszę w klapie opornika

2015-12-11 3:00

Rozumiem ludzi, którzy demonstrują, by bronić reguł demokratycznych. - mówi Paweł Zalewski z PO.

"Super Express": - Co pan teraz porabia? Nie jest pan bowiem posłem.

Paweł Zalewski: - Od roku prowadzę firmę doradczą. Doradzam polskim firmom inwestującym na Wschodzie i zagranicznym firmom inwestującym w Polsce.

- Rządzi ten straszny PiS. I co pan doradza zagranicznym firmom? Zabierajcie pieniądze, uciekajcie stąd?

- Odwrotnie. Polska jest członkiem UE. W tym kontekście jest niebywale stabilnym krajem i bardzo atrakcyjnym do inwestowania.

- W tych realiach politycznych opłaca się inwestować? Bo wam, ludziom PO, one się nie podobają.

- Nie podobają nam się nie dlatego, że są jakieś złe przepisy. Na razie nic się w tej kwestii nie zmieniło. PiS obiecywał jednak głęboką reformę instytucji państwa i tym m.in. wygrał wybory, pozyskując centroprawicowych wyborców - czyli także nasz elektorat. Niestety, projekt reformy państwa PiS zamienia na jego zawłaszczanie poprzez obsadzenie do samego dołu swoimi kadrami.

- To chyba nie jest dziwne. Przecież ten, kto rządzi, sprawuje rządy swoimi ludźmi.

- Oczywiście. I ma prawo do wielu zmian. Pytanie, czy te zmiany są na lepsze, czy też nie. I czemu one służą. Czy służą poprawie funkcjonowania państwa, czy daniu pracy swoim ludziom.

- Skoro jednak doradza pan zagranicznym firmom inwestowanie w Polsce, to wierzy pan, że klimat gospodarczy się w naszym kraju nie zmieni.

- Myślę, że długofalowo ten klimat raczej nie zmieni się na gorsze. Także dlatego, że jesteśmy członkiem Unii.

- I Unia nie pozwoli?

- Nie. Unia to standardy i procedury, które przyjęliśmy, i to one długofalowo gwarantują inwestorom, że środowisko gospodarcze nie ulegnie zmianie. Oczywiście, jak się patrzy na sytuację na giełdzie czy kurs złotego, można mieć krótkookresowe obawy. Ja je mam. Są one spowodowane polską polityką.

- Widzę, że nie ma pan w klapie marynarki opornika. Niektórzy je noszą jako znak walki o demokrację.

- Procedury demokratyczne w konkretnym przypadku Trybunału Konstytucyjnego zostały naruszone, ale to nie jest powód, żeby nosić opornik.

- Dla niektórych noszenie tych oporników to deprecjonowanie symboli. Że za opornik zginął młody chłopak, którego zakatowała milicja.

- Rozumiem emocje ludzi, którzy widząc, że prezydent ostentacyjnie nie respektuje orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, choć ma taki obowiązek wynikający z konstytucji, uważają, że demokracja w Polsce jest zagrożona. Ja z tak daleko idącym wnioskiem się wstrzymuję. Nie mam natomiast wątpliwości, że ws. TK prezydent łamie konstytucję.

- Niektórzy 13 grudnia chcą protestować przed domem Jarosława Kaczyńskiego. To mądry pomysł, żeby w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego protestować akurat tam?

- Rozumiem ludzi, którzy co miesiąc spotykają się, by uczcić ofiary katastrofy smoleńskiej. Rozumiem też tych, którzy idą na demonstrację, by bronić reguł demokratycznych, które są naruszane przez władze. Jeżeli słyszę, że głównym hasłem nowej władzy jest to, że naród jest ponad konstytucją, to bardzo się niepokoję. W USA symbolem państwa i narodu jest konstytucja. Tak samo powinno być w Polsce. Oczywiście naród jest suwerenem i ma prawo konstytucję zmienić. Dopóki tego nie robi, rządzi konstytucja, a nie coś, co jest ulotne jak "wola narodu" i może być przez różnych ludzi interpretowane w różny sposób.

- Musi pan jednak przyznać, że prawo zaczęliście łamać wy. Przyznał to Trybunał Konstytucyjny, oceniając waszą ustawę o Trybunale. To wy otworzyliście puszkę Pandory.

- W ogóle nie o to chodzi. TK działa od prawie 30 lat. Wielokrotnie nakazywał poprawianie prawa. Sejm ma prawo się pomylić. Niewątpliwie PO i PSL popełniły błąd, kiedy przegłosowały poprawkę umożliwiającą wybór dwóch sędziów.

- Powiedzmy wprost - złamaliście konstytucję.

- Nie. Łamanie konstytucji nie następuje w wyniku przyjęcia ustawy sprzecznej z konstytucją. To błąd, który Trybunał, jako systemowy bezpiecznik, naprawił. Prezydent powiedział jednak, że go to nie interesuje. Że niezależnie od tego, jakie jest orzeczenie TK, on go nie wypełni. To w tym momencie zaczęło się łamanie konstytucji.

- Nie oburzało pana, że prezes TK, pan prof. Rzepliński pracował nad ustawą o Trybunale, którą przyjęliście?

- Nie. To powszechnie przyjęta procedura. Jak ma pan ustawę o ogródkach działkowych, to zaprasza pan do pracy nad nią przedstawicieli działkowców. Nad ustawą o Sądzie Najwyższym pracuje pan z przedstawicielami SN. To jest standard legislacyjny.

- Ale niekoniecznie zaprasza się czynnych sędziów, którzy w tym momencie orzekają.

- Jeśli Sejm przeprowadza jakieś projekty legislacyjne ws. jakiejś instytucji, zaprasza się jej czynnych przedstawicieli do prac. Mają prawo wyrażać swoją opinię. To jest normalne.

- Po co w ogóle zasad wyboru sędziów dotykaliście?

- Powtarzam raz jeszcze - to był błąd. TK go naprawił, a PO to uznała. Nikt do tej pory nie ośmielił się krytykować i podważać orzeczeń Trybunału. Po raz pierwszy robi to prezydent. Intencje PiS oddał wiceminister sprawiedliwości pan Patryk Jaki. Mówił, że jak go nie przemeblują i nie obsadzą swoimi ludźmi, to będzie się on przeciwstawiał tym zmianom prawnym, które szykuje PiS.

Zobacz: Przemysław Wipler o dostępie do broni palnej: To ochroni nasze życie i zdrowie