Dlaczego Ewa Kopacz z rządem nie mogła usiąść na krzesłach urzędu wojewódzkiego? Tłumaczenia są mętne. Biuro prasowe Kancelarii Premiera twierdzi, że rząd nie chciał. przeszkadzać w pracy urzędu ani obciążać go dodatkowymi kosztami. Natomiast wojewoda Tomasz Smolarz (49 l.) mówi, że takich krzeseł i stołów, za którymi może zmieścić się kilkadziesiąt osób, w ogóle we Wrocławiu nie ma!
Tłumaczenia aktualnej władzy powodują jedynie uśmiech politowania u Krzysztofa Grzelczyka (58 l.), byłego wojewody dolnośląskiego za czasów rządów PiS. - Kabaret? Kabaret ma śmieszyć, a ta sytuacja jest po prostu żałosna. Wiele razy organizowałem przeróżne posiedzenia w urzędzie, dla wiele większej liczby osób. Wystarczyło wtedy i krzeseł, i stołów - twierdzi Grzelczyk. I dodaje, że powód przywiezienia mebli może być zupełnie inny. - Możliwe, że to efekt afery podsłuchowej. Może rządzący bali się, że u ich przedstawiciela na Dolnym Śląsku mogą być zamontowane podsłuchy - kpi Krzysztof Grzelczyk.
Jak się okazuje, krzesła i stoły podróżują także do innych miast, do których przyjeżdża rząd. Dwa tygodnie temu były w Łodzi.