Przyjęty pakiet zawiera łącznie 10 tekstów legislacyjnych. 9 kwietnia zaakceptował go Parlament Europejski. Głosowanie ministrów finansów i gospodarki na posiedzeniu we wtorek (14 maja) w Brukseli kończy więc proces legislacyjny. Większość regulacji ma obowiązywać dopiero od 2026 r. Pakt określa zasady postępowania z osobami próbującymi wjechać do UE bez zezwolenia, począwszy od sposobu sprawdzania ich w celu ustalenia, czy kwalifikują się do ochrony, po deportację, jeśli nie pozwolono im na pobyt.
Nowe przepisy mają też rozłożyć odpowiedzialność za zarządzanie migracją w Unii pomiędzy wszystkie kraje członkowskie. Ma temu służyć mechanizm obowiązkowej solidarności, który zakłada rozlokowanie co roku co najmniej 30 tys. osób. Ma on polegać na udzielaniu wsparcia krajom znajdującym się pod presją migracyjną przez pozostałe państwa członkowskie. Alternatywnie państwa unijne będą mogły zapłacić 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę lub wziąć udział w operacjach na granicach zewnętrznych UE.
Polski minister finansów Andrzej Domański przed wtorkowym głosowaniem powiedział dziennikarzom, że Polska będzie głosować przeciwko paktowi, ponieważ poprzedni rząd PiS "zepsuł w tych negocjacjach wszystko, co było do zepsucia" i ostateczne rozwiązania nie satysfakcjonują obecnych władz. Jak podkreślił, pakt nie bierze pod uwagę specyfiki państw graniczących m.in. z Białorusią, a także nie uwzględnia "w odpowiedni sposób relacji między odpowiedzialnością i solidarnością".
Premier Donald Tusk o pakcie migracyjnym
Do sprawy paktu migracyjnego w czasie konferencji po posiedzeniu rządu premier Donald Tusk. Jak przyznała: - Polska będzie beneficjentem paktu migracyjnego. Nie będziemy za nic płacić, nie będziemy musieli przyjmować żadnych migrantów z innych kierunków, UE nie narzuci nam żadnych kwot migrantów, natomiast Polska będzie skutecznie egzekwowała wsparcie finansowe ze strony UE w związku z tym, że stała się państwem goszczącym setki tysięcy migrantów, głównie z Ukrainy.