Decyzja o tym, że prezydent i premier mieliby być niemile widziani w Białym Domu, miała zostać podjęta ze względu na ustawę o IPN i zamieszanie wokół niej. Dziennikarze Onet.pl podali, że dotarli do notatki z polskiej ambasady w Waszyngtonie, która miała na to wskazywać. Ministerstwo Spraw Zagranicznych odniosło się do doniesień: - To nieprawda. Nie było żadnego ultimatum tego rodzaju, strona amerykańska wyrażała konsekwentnie – nie jest to dla nas zaskoczenie – zaniepokojenie, pytania o ustawę o IPN jeszcze na etapie projektu. Ma nadal swoje wątpliwości, jesteśmy w kontakcie z dyplomatami amerykańskimi, nie ma w tych kontaktach języka ultimatów - komentował na gorąco wiceszef MSZ, Bartosz Cichocki. We wtorek wieczorem sprawę poruszyła strona amerykańska. Rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert powiedziała na konferencji prasowej: - Doniesienia mediów o zawieszeniu przez USA stosunków z Polską i inne tego typu wiadomości "są po prostu fałszywe".
W środę, w czasie konferencji na temat powołania Muzeum Getta Warszawskiego, do całej sytuacji odniósł się też premier Morawiecki. Szef rządu powiedział, że informacje dotyczące relacji USA z Polską są nieprawdziwe i ktoś został wprowadzony w błąd. - Ja to mogę potwierdzić, ponieważ na naszym poziomie, w różnych aspektach, gospodarczych, zbrojeniowych, toczą się cały czas rozmowy tak, jak się toczyły do tej pory i nie ma tutaj żadnych zmian, więc tym bardziej od swojej strony mogę to jak najbardziej zdementować, potwierdzić to dementi - stanowczo podkreślił Morawiecki.
Zobacz: Morawiecki narzeka na zarobki