W tym samym czasie w Poznaniu umierał 3-letni chłopczyk. Do szpitala przywieźli go zaniepokojeni rodzice, ale lekarze odesłali dziecko do domu bez udzielenia właściwej pomocy. Powie premier Tusk, że używanie takiego argumentu w debacie politycznej jest bezduszne. Podobnie bezduszne jest przekonywanie na Wiejskiej, że występuje w obronie najsłabszych. Tragedia w Poznaniu - nie pierwsza taka przecież w ostatnim czasie - jest najlepszą ilustracją prawdziwości intencji szefa rządu.
Bo Tusk nie zajmuje się tak naprawdę naprawianiem służby zdrowia. On dramatycznej sytuacji pacjentów używa do budowania własnej pozycji politycznej. Każde wygrane głosowanie w Sejmie podkreśla tylko jego siłę i skuteczność. Wczoraj cel znów został osiągnięty. Teraz premier może spokojnie czekać, aż... Arłukowicz wyłoży się na zleconym mu przez szefa zadaniu skrócenia kolejek do lekarzy. Bo niby dlaczego ministrowi miałoby się w parę miesięcy udać to, co się nie udało Platformie Obywatelskiej przez sześć lat jej rządów? I pewnie gdzieś na koniec pierwszego kwartału lub na początku drugiego Tusk znów pokaże, jaki jest silny oraz skuteczny. I w interesie najsłabszych, czyli pacjentów, zwolni niewydolnego Arłukowicza. A reforma służby zdrowia? Nie jest najważniejsza. Ważne, że premier znów udowodni, że ma coś z rycerza...
Czytaj: Wipler wytyka Tuskowi podniesienie akcyzy! Zapomniał już o swoich październikowych "wybrykach"?