Dorota Wysocka-Schnepf: Prawybory PO są przemyślane

2010-03-11 6:09

Spadek popularności Radka Sikorskiego w sondażach komentuje znana publicystka Dorota Wysocka-Schnepf.

"Super Express": - W walce o nominację PO w wyborach prezydenckich Radek Sikorski przez długi czas prowadził w sondażach z Bronisławem Komorowskim. Najnowsze, opublikowane przez "Rzeczpospolitą", wskazują, że zaczął tracić.

Przeczytaj koniecznie: Szeremietiew: Komorowski musi mieć wyrzuty sumienia

Dorota Wysocka-Schnepf: - Nie przeceniałabym znaczenia sondaży już na tym etapie. Różnica wciąż jest niewielka. Oczywiście, pokazują one pewne tendencje. Uważam też, że wbrew pozorom, wszystkie wypowiedzi, które słyszeliśmy w tej kampanii były dobrze przemyślane. Także te, za które Sikorskiego krytykowano, po których być może stracił. Gdyby te wyniki potwierdziły się w kolejnych badaniach, byłby to sygnał, że Polacy oczekują jednak od prezydenta bardziej stonowanego i ugodowego prowadzenia polityki.

- Sikorskiego krytykowano także za to, że zaniedbał obowiązki ministra spraw zagranicznych. Zamiast na spotkanie ministrów Unii Europejskiej udał się na zjazd młodzieżówki PO w Poznaniu…

Patrz też: Pierwsze starcie Sikorski - Komorowski wygrał... Palikot

- Mieszkam w Hiszpanii i obserwowałam reakcje na spotkanie w Kordobie. W Polsce sprawa nieobecności Radosława Sikorskiego była jednak wyolbrzymiana. Spotkanie nie było aż tak istotne, miało charakter nieformalny. Media nie poświęciły mu wiele uwagi, nie miały tam zapadać istotne decyzje. Prawem opozycji jest podnosić z tego powodu larum, ale to spotkanie nie mialo większego znaczenia. Byłoby też grubą przesadą wymuszanie na politykach zawieszania swoich funkcji na czas kampanii. W Polsce kampania wyborcza toczy się niemal bez przerwy, więc idąc tym tokiem rozumowania politycy musieliby wogóle zrezygnowac z ministerialnych stanowisk, a to byłby nonsens.

- Prawybory to udane zagranie Platformy?

- To ciekawy przypadek zastosowania demokracji bezpośredniej i próby "różnienia się pięknie". Po wyborach obaj kandydaci mają pozostać w jednym ugrupowaniu, współpracować ze sobą, niezależnie od rezultatów. Dla PO prawybory mogą nieść zagrożenie samowyniszczenia. Ale to już wyzwanie dla kultury politycznej marszałak i ministra.

- Pani zdaniem obaj "różnią się pięknie"?

- Do tej pory większych zgrzytów między nimi nie było. I na tle naszych dotychczasowych doświadczeń, kiedy polityka była dość brutalna, prawybory są udanym posunięciem. Drobne utarczki i złośliwości kandydatów nie rażą.

Czytaj dalej >>>


- Na ile, pani zdaniem, Donald Tusk "puścił smycz" w tych prawyborach? Pozwolił kandydatom na swobodne starcie czy też rozpisał dla obu jakiś scenariusz?

- Premier udowodnił, że ma bardzo dobrą intuicję polityczną i w jego głowie rodzą się niezłe scenariusze. Tym razem ograniczył się jednak chyba do zawężenia walki do dwóch polityków najlepiej wypadających w sondażach. I nie sądzę by rozpisał dalsza rywalizacje na role.

- Który z tych dwóch kandydatów oddaje to, jaką partią jest dziś Platforma?

- Chyba jednak marszałek, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że PO jest dziś inną partią niż jeszcze 2-3 lata temu. Świadczy o tym także silna pozycja ministra dowodząca, że powszechne odczytywanie Platformy może być nieco błędne. Od ostatnich wyborów liczba członków PO niemal się podwoiła.

- Ostatnio przybyło jej nawet ludzi z LPR...

- To chyba jednak margines, ale i tak należy go uznać za błąd.

Dorota Wysocka-Schnepf

Wieloletnia dziennikarka "Wiadomości" TVP, była korespondentka stacji z Ameryki Południowej