Dwa miesiące aresztu za przepychanki, może nawet bójkę i zniszczenie mienia to jest obiektywnie gruba przesada. Są lekkie obrażenia, nie ma zagrożenia życia i zdrowia, samochód nie spłonął. Nawet jeżeli mieniu grożono nożem, to podejrzani o napad nie unikali policji, ani wymiaru sprawiedliwości.
Niezależnie od tej przesady, ze zdziwieniem przyjmuję apel Dunji Mijatovic, komisarz UE ds. Praw Człowieka, która wezwała do „natychmiastowego wypuszczenia” Margot. Pani komisarz twierdzi, że to jest „areszt za wywieszenie flagi”. No nie, to jest kłamstwo, a komisarz kłamać nie przystoi. Co gorsza, pani komisarz wezwała właśnie do… łamania praworządności, czyli do „natychmiastowego wypuszczenia” kogoś, kto trafił do aresztu decyzją sądu. Wypuszczenia przez polityków, lub pod naciskiem polityków jak rozumiem?
Z każdą godziną wiemy o sprawie coraz więcej. Niestety dla zatrzymanych wygląda na to, że wielu szczerze oburzonych nią ludzi dało się wprowadzić w błąd. Sprawa nie dotyczy bowiem wolności przekonań i „bycia sobą”, ale fizycznej agresji wobec osób i niszczenia mienia.
Jestem radykalnym obrońcą wolności słowa i uważam wiele przepisów polskiego prawa za opresyjne i wolność słowa łamiące. Granicą wolności słowa jest jednak fizyczna agresja. Ktoś wypisuje na ciężarówkach hasła, które was obrażają? Ktoś wiesza takie hasła na figurach religijnych? Idźcie z nim do sądu, ale nie rzucajcie się na niego z pięściami.
W Internecie para o której dziś głośno przyznaje, że mają taki „sport” polegający na niszczeniu czyjegoś mienia. Opowiadają, że działali „dużą bandą”, ale „pracownicy furgonetki są dobrze przeszkoleni i wiedzą, że nie mogą na nic reagować”. Pojawiła się też deklaracja Margot, że „kiedy wyjdzie za dwa miesiące, to nie chciałaby zobaczyć Polski takiej jaką jest teraz, tylko troszkę inną, troszkę bardziej naszą i troszkę bardziej rozjebane państwo prawa”. Dziennikarze mediów sympatyzujących z zatrzymanymi pominęli słowa o „roz… państwa prawa” by im nie szkodzić. I doczekali się oskarżeń o cenzurowanie wypowiedzi, bo „dziennikarzowi nie mieściło się w głowie, że są osoby LGBT, które są wrogie w stosunku do liberalnej fantazji na temat państwo prawa”.
Działacze LGBT zawsze podkreślają, że „walczą z hejtem i nienawiścią”. Choćbym nie wiem jak się starał, nie rozumiem, dlaczego deklarując to wzięli sobie na sztandary kogoś, kto w tej walce przekracza granice stając się bandytą.