
Hołownia o zamachu stanu. Miller grzmi i mówi o konsekwencjach
Polityczny krajobraz rozgrzała niedawna wypowiedź marszałka Sejmu. Szymon Hołownia w trakcie piątkowej rozmowy na antenie Polsat News wyznał, że po ostatnich wyborach parlamentarnych miał otrzymywać propozycje, które jednoznacznie określił jako próby "zamachu stanu". – Wielokrotnie proponowano mi czy sugerowano, rozpytywano mnie, czy jestem gotowy przeprowadzić "zamach stanu", bo do tego to się sprowadza – mówił marszałek, precyzując, że traktował to jako "testowanie, co on zrobi".
Na te głośne słowa ostro zareagował były premier Leszek Miller. W jego opinii, publiczne mówienie o tak poważnych czynach bez formalnego zawiadomienia prokuratury jest niedopuszczalne. Zdaniem Leszka Millera o Hołowni i jego wypowiedzi należy dyskutować z całą powagą, ponieważ marszałek Sejmu mógł naruszyć przepisy Kodeksu postępowania karnego. – Ja uważam, że nie należy lekceważyć takich sformułowań, które są dziś przez Hołownię dezawuowane. Trzeba do tego podejść z całą powagą – stwierdził Miller w Polsat News.
Jakie konsekwencje prawne grożą Szymonowi Hołowni?
Leszek Miller w swojej ocenie jest bezwzględny i wskazuje na konkretne podstawy prawne. Jego zdaniem marszałek Sejmu, informując publicznie o tak poważnym podejrzeniu, sam mógł złamać prawo. – Pan Hołownia naruszył art. 304 Kodeksu postępowania karnego, który mówi, że każdy, kto dowie się o popełnieniu przestępstwa, ściganego z odpowiedniego paragrafu, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora i policję – powiedział były premier na antenie Polsat News.
To właśnie ten "społeczny obowiązek" jest w tej sprawie kluczowy. Według Leszka Millera, Szymon Hołownia mówiąc o próbach namawiania go do zamachu stanu, a jednocześnie nie zawiadamiając o tym organów ścigania, naruszył kluczowy przepis prawa. Były premier domaga się, by sprawą zajął się prokurator i to niezwłocznie. – Dzisiaj już pan prokurator powinien rozmawiać z panem Hołownią, oficjalnie go przesłuchać i zażądać złożenia wyjaśnień do protokołu – ocenił Miller, dodając, że marszałek "musi ponieść konsekwencje".
Hołownia tłumaczy się ze słów o "zamachu stanu"
W obliczu narastającej krytyki i oskarżeń o zaniedbanie obywatelskiego obowiązku, marszałek Sejmu odniósł się do swojej głośnej wypowiedzi. W sobotę, dzień po wywiadzie, Szymon Hołownia opublikował w mediach społecznościowych wyjaśnienie. Podkreślił w nim, że jego intencją nie było składanie zawiadomienia o przestępstwie w sensie prawnym.
W odpowiedzi na zarzuty Szymon Hołownia stwierdził, że jego wypowiedź o zamachu stanu należy interpretować wyłącznie w kontekście politycznym, a nie prawnym. Tłumaczenie to nie przekonuje jednak Leszka Millera, który uważa, że słowa wypowiedziane przez drugą osobę w państwie mają swoją wagę i nie mogą być traktowane jako luźna metafora. Spór ten pokazuje fundamentalną różnicę w podejściu do odpowiedzialności za słowo w polityce. Dla jednych jest to narzędzie do opisywania rzeczywistości, dla innych – zobowiązanie, które może rodzić realne konsekwencje prawne, zwłaszcza gdy dotyczy tak poważnych oskarżeń jak próba podważenia porządku konstytucyjnego państwa.