W nocy z poniedziałku na wtorek, że pracownicy WCK zginęli w trakcie izraelskiego nalotu w północnej Strefie Gazy. Na miejscu tragedii odnaleziono polski paszport. Organizacja przekazała w komunikacie, że zginęło siedmioro jej wolontariuszy, w tym właśnie nasz rodak. Władze Izraela nie chcą przyznać się do winy po tragedii w Strefie Gazy, a izraelski ambasador w Polsce, Jakow Liwne tylko dolewa oliwy do ognia. W środę udzielił wywiadu w Kanale Zero. Wyraził co prawda żal za to, co się wydarzyło, lecz nie zgodził się powiedzieć „przepraszam”. Dodatkowo przekonywał, że atak na cywilów był pomyłką. - (…) Było to rezultatem nieprawidłowej identyfikacji, do której doszło nocą w strefie wojny. Takie rzeczy się zdarzają każdej armii, która prowadzi operacje wojskowe - oznajmił Liwne.
WIĘCEJ: Damian został zamordowany, a ambasador ani myśli przeprosić. Politycy mówią jednym głosem
W środę wieczorem minister Radosław Sikorski zamieścił w mediach społecznościowych nagranie z rozmowy z José Andrésem, założycielem organizacji World Central Kitchen. - Rozmawiałem właśnie z szefem @WCKitchen José Andrésem. Złożyłem kondolencje i podziękowałem za ich heroiczną pracę w tak trudnych warunkach. Musimy dowiedzieć się wszystkiego o okolicznościach tego zdarzenia. Jeśli Izrael zaatakował konwój humanitarny, to rodzinom ofiar należą się przeprosiny i odszkodowanie - napisał minister spraw zagranicznych, dołączając filmik z nagraniem rozmowy.
Janowi Pospieszalskiemu nie spodobał się na filmie moment, w którym Radosław Sikorski... wymawia swoje imię i nazwisko. - Dlaczego Pan minister wymawia swoje imię i nazwisko jako »Łradeg Sikołzki«? Wydaje się, że to i tak nie ułatwi sprawy obcokrajowcom. Polakom na pewno nie - napisał zaczepnie. Po jakimś czasie szef MSZ zdecydował się na odpowiedź. Szalenie krótką odpowiedź...