Jacek Dobrzyński podał na platformie X, śledztwem dotyczącym podpaleń zajmuje się Delegatura ABW w Radomiu. Dotyczy ono podpalenia dwóch składów budowlanych w woj. mazowieckim. To ABW poinformowała, że Kolumbijczykowi postawiono zarzuty działania na rzecz obcego wywiadu przeciw Rzeczpospolitej Polskiej i dopuszczenie się przestępstw o charakterze terrorystycznym.
- Podejrzany otrzymywał od mocodawcy szczegółowe instrukcje dotyczące celu ataku oraz sposobu jego przeprowadzenia, w tym wykonania butelki zapalającej (tzw. koktajlu Mołotowa), a także użycia określonego środka transportu - czytamy w komunikacie ABW. ABW przekazała, że ujawniony „modus operandi” wpisuje się w analogiczne zdarzenia identyfikowane w wielu krajach Europy Środkowej i Wschodniej.
- Potwierdzono, że rosyjskie służby, przy wykorzystaniu komunikatora Telegram, systemowo i na dużą skalę werbowały osoby pochodzenia latynoamerykańskiego, z doświadczeniem wojskowym, do prowadzenia rozpoznania wskazanych im lokalizacji, a następnie podpalania wytypowanych obiektów oraz dokumentowania zniszczeń. Zdjęcia i nagrania były następnie wykorzystywane przez rosyjskojęzyczne media w celach dezinformacyjno-propagandowych - wyjaśniła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
ABW o sprawie Kolumbijczyka
Dodała, że inspirowanie przez rosyjskie służby specjalne obywateli krajów Ameryki Południowej, przyjeżdżających do krajów UE w ramach ruchu bezwizowego, do popełniania przestępstw opierało się na motywacji uzyskania łatwego i szybkiego zarobku. ABW podała, że Kolumbijczyk w czerwcu 2025 r. został skazany przez czeski sąd na 8 lat więzienia za podpalenie zajezdni autobusowej w Pradze i planowanie podłożenia ognia w galerii handlowej. Mężczyzna przyznał się do winy. Według oświadczenia premiera Czech w sprawę zaangażowane były służby specjalne Federacji Rosyjskiej.
27-latek przybył do Polski w ramach otwartych granic dla Kolumbii
Z kolei rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński poinformował podczas wtorkowej konferencji, że 27-latek przybył do Polski w ramach otwartych granic dla Kolumbii. - Wylądował w Madrycie, później dostał się do Polski - wyjaśnił Dobrzyński.
Podkreślił, że mężczyzna był wcześniej instruowany i szkolony przez osobę powiązaną z rosyjskimi służbami wywiadowczymi i specjalnymi. - Uczyli go jak przygotowywać materiały zapalne, koktajle Mołotowa. Uczyli go, jak dokumentować te odpalenia - mówił Dobrzyński.

Przypomniał, że do pierwszego odpalenia doszło 23 maja ub. roku w Warszawie. - Został podpalony skład budowlany. Na szczęście nie było to duże zagrożenie. Nie był to duży pożar. Zadziałali szybko strażacy i to ugasili - zaznaczył Dobrzyński. Dodał, że tydzień później mężczyzna pojechał do Radomia i tam podpalił kolejny skład budowlany. - Też to odpowiednio dokumentował i przesyłał do rosyjskich mediów, które zamieszczały informacje na ten temat - wskazał rzecznik koordynatora służb specjalnych.
Podkreślił, że rosyjskie media dezinformowały wówczas, nie mówiąc, że zostały podpalone składy budowlane, tylko że zostało podpalone centrum logistyczne, gdzie był składowany sprzęt wojskowy, który miał iść na Ukrainę jako pomoc od Europy.
- Tu jest bardzo ważna współpraca służb specjalnych, ale też wymiaru sprawiedliwości czterech krajów: Polski, Litwy, Rumunii i Czech. Mężczyzna z Polski pojechał do Czech, tam podpalił zajezdnię autobusową w Pradze, tam przygotowywał się do kolejnego podpalenia galerii handlowej. Został zatrzymany przez służby czeskie - wyjaśnił Dobrzyński.