Były Komendant Główny Policji, generał Jarosław Szymczyk, publicznie deklarował, że sprawa Iwony Wieczorek stanowi priorytet dla polskiej policji. Wewnętrznie jednak, według słów osoby związanej ze sprawą, wysocy oficerowie określali ją mianem "gówna" i sprawy "nie do wykrycia", którą policja nie powinna się zajmować, jak mówił informator Karoliny Pajączkowskiej. Ta postawa wynikała z długotrwałych braków ustaleń i niechęci do angażowania środków w skomplikowane i długie śledztwa, preferując szybkie, łatwe i przyjemne sukcesy.
Początkowe zaniedbania w śledztwie były widoczne już w pierwszych dniach po zaginięciu. Sprawa "przeleżała przez weekend", uznano, że 19-letnia Iwona, jako osoba dorosła, pewnie się znajdzie. Brak odpowiedniej kwalifikacji zaginięcia (jako kategoria druga, a nie pierwsza, wymagająca intensywnych działań) oraz zaniechanie podstawowych czynności, takich jak zabezpieczenie monitoringu z osiedla Iwony czy rozmowy z sąsiadami, którzy później potwierdzali brak kontaktu z policją, to tylko niektóre z kluczowych błędów. Niezabezpieczony monitoring z osiedla okazał się "kluczowym nagraniem", które mogłoby jednoznacznie potwierdzić, czy Iwona dotarła do domu.
Zmowa milczenia i tajemnice Pawła P.
Kluczowym elementem w sprawie Iwony Wieczorek jest "zmowa milczenia" panująca wśród jej znajomych. Osoby przesłuchiwane, zwłaszcza najbliżsi towarzysze Iwony z feralnej nocy, "cierpieli na demencję jakąś amnezję dziwną", zeznając to samo i zasłaniając się niepamięcią w kluczowych kwestiach, np. dotyczących kłótni, która poprzedziła wyjście Iwony z klubu. Prokuratura, mimo posiadania wiedzy o fałszywych zeznaniach lub zatajaniu prawdy, nie podjęła działań w celu wyłączenia materiałów na składanie fałszywych zeznań.
Policjant ostro w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. "Jest gorącym kartoflem"
W centrum podejrzeń często znajdował się Paweł P., kolega Iwony. Zastanawiające jest, że zaraz po zaginięciu Iwony, Paweł P. wraz z koleżanką wszedł do jej mieszkania pod nieobecność mamy i ojczyma. Według źródła, mieli dostęp do kluczy Iwony i "myszkowali po domu", uruchamiając komputer i przeglądając biurko. Ich motywy do wejścia do mieszkania, a także ich spóźnione "zaniepokojenie" zaginięciem Iwony, są podważane. Paweł P. początkowo odmówił poddania się badaniu wariografem, co było "dziwne", choć później się na nie zgodził. Istnieją również sugestie, że Paweł P. "chciał czegoś więcej" od Iwony, co wiązało się z "relacjami damsko-męskimi". Niedawne zatrzymanie Pawła P. przez CBS w Szczecinie do spraw przestępczych, wskazuje, że "nie jest on do końca takim krystalicznym człowiekiem na jakim się na jakiego się próbuje lansować".
Wybuch Granatnika a "przełom" w sprawie
Najbardziej szokującym aspektem, rzucającym nowe światło na sprawę Iwony Wieczorek, jest rzekome powiązanie jej z wybuchem granatnika w Komendzie Głównej Policji. Incydent ten miał miejsce 14 grudnia 2022 roku. Od samego początku próbowano go "zamieść pod dywan": komendant Szymczyk został potajemnie wywieziony karetką szpitala MSWiA, straż pożarna została odwołana, a rzecznicy prasowi KGP przekazywali fałszywe informacje o "katastrofie budowlanej" i zawaleniu stropu.
Następnego dnia, 15 grudnia, o godzinie 10:00, został zatrzymany Paweł P. w związku ze sprawą Iwony Wieczorek. Zaledwie pół godziny później, o 10:30, pojawiły się pierwsze komunikaty medialne o "przełomie" i "pierwszych zatrzymaniach". Autor źródła jednoznacznie wskazuje, że informacją o "przełomie" w sprawie Iwony Wieczorek chciano "przykryć to co zdarzyło się w komendzie głównej". Media miały rzucić się na głośną sprawę zaginionej dziewczyny, nie wnikając w incydent w KGP. Co więcej, wiceminister Woś miał zostać "wypuszczony na minę", przekazując mediom informacje o przełomie, zanim Prokuratura Krajowa wydała oficjalny komunikat. Ta sytuacja świadczy o tym, że "polityka okazała się ważniejsza od spraw bardzo ważnych", a "dobro tej sprawy" zostało poświęcone, by "nie wylało gówno" związane z wybuchem granatnika.Brak Woli i Zabetonowana Struktura
Mimo tak jawnych manipulacji i zaniedbań, zaskakujące jest, że w sprawie wybuchu granatnika zarzuty postawiono "tylko panu generałowi Szymczykowi", a prokuratura nie zbadała głębiej zacierania śladów i przekazywania fałszywych informacji prasie.
Analiza sprawy Iwony Wieczorek ujawnia głębokie problemy w polskiej policji: brakuje "chęci", "zaangażowania" oraz "woli" do rozwiązania tak skomplikowanej sprawy. Bez "bardzo dużych sił i środków" oraz bez "obudzenia się w kierownictwie policji", sprawa "nie zostanie rozwiązana". Podkreślone jest, że policja jest "najbardziej zabetonowanym organem administracji rządowej rodem jeszcze z PRL-u", co uniemożliwia prawdziwe zmiany.Niewątpliwie, sprawa Iwony Wieczorek, choć wydaje się poszlakowa, jest "do ustalenia" i "do rozwiązania". Niestety, "przy dzisiejszym jakby stanie też polskiej policji, przy ogromnych brakach kadrowych" i braku woli ze strony kierownictwa, prawda pozostaje ukryta, a rodzina Iwony nie może zaznać spokoju.
W naszej galerii zobaczysz, jak wyglądała Komenda Główna Policji po wybuchu granatnika:
