Miesiąc w miesiąc posłowie i senatorowie dostają pokaźną pensję, w skład której wchodzi uposażenie poselskie, czyli niemal 10 tys. zł, oraz dieta - prawie 2,5 tys. zł. Mogą też podróżować po Polsce za darmo i liczyć na pieniądze na zakwaterowanie w stolicy. Czy faktycznie zasługują na takie przywileje? Można wątpić, patrząc na kalendarz posiedzeń! W kwietniu i maju w gmachu przy ul. Wiejskiej posłowie będą debatować siedem dni, a senatorowie sześć. Co ciekawe, sami wybrańcy narodu przekonują, że pracują ciężko. - Ja na brak pracy absolutnie nie narzekam. To opozycja ma do nas pretensje, że pewne rzeczy robimy za szybko. Składali wnioski o przeniesienie na maj tego posiedzenia. I wtedy nic by się nie odbyło. A posiedzenia plenarne to pewien finał prac w komisjach, podkomisjach - mówi nam Janusz Śniadek (63 l.), poseł PiS.
Skoro posłowie tak ciężko pracują, to czy sprawiedliwe jest zapowiadane przez Jarosława Kaczyńskiego (69 l.) obniżanie im pensji o 20 proc.? - Tego wątku nie podejmę. Vox populi, vox dei - kwituje poseł. - Bycie senatorem to dla mnie przede wszystkim zaszczyt i obowiązek i traktuję to jako służbę i bycie dyspozycyjnym 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu - twierdzi z kolei senator PiS Krzysztof Słoń (54 l.). Dlaczego jest tak mało posiedzeń? Senackie biuro prasowe twierdzi, że prace izby wyższej zależą od terminów posiedzeń Sejmu, a urzędnicy marszałka Marka Kuchcińskiego (63 l.) nie odpowiedzieli nam na razie na pytania w tej sprawie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Bunt w PiS? Jak posłowie Kaczyńskiego zareagowali na zapowiedź obniżek ich pensji?