Na sobotnich obradach Sejmu miał miejsce dziwny przypadek. Jedna z posłanek PO weszła na mównicę i zarzuciła przedstawicielom partii rządzącej, że popełniają duży błąd. - Chciałam państwu uświadomić, że na własne życzenie tracicie wielkiego przyjaciela Polski - zaczęła przemówienie Ewa Kołodziej. Tym wielkim przyjacielem Polski jest, w moim przekonaniu, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, pan Frans Timmermans - wytłumaczyła.
O Fransie Timmermansie zrobiło się w naszym kraju głośno na początku roku, kiedy zadecydował o wszczęciu wobec Polski tzw. procedury państwa prawa. - Chcemy upewnić się, że rządy prawa zostaną zachowane - mówił wówczas wiceszef Komisji Europejskiej. Kołodziej stwierdziła, że "wielki przyjaciel Polski" wykazał się wielką życzliwością wobec naszego kraju. Jakie są przejawy życzliwości Timmermansa? Nie wiadomo, bo Kołodziej zaczęła mówić... po holendersku! Niestety prowadzący obrady Sejmu nie dał szansy posłance przetłumaczyć słów wypowiedzianych w obcym języku, ponieważ skończył jej się czas na mównicy.
Może któryś z czytelników zna niderlandzki i i zamieści w komentarzu wypowiedź posłanki Kołodziej?