Kłopoty posłanki Gabrieli Lenartowicz z immunitetem w tle
Posłanka Gabriela Lenartowicz może stracić immunitet, za to, co zrobiła dwa lata temu. Chodzi o sytuację z kwietnia 2020 roku, gdy posłanka PO brała udział w proteście niedaleko czeskiej granicy, w miejscowości Chałupki. Wraz z tamtejszymi mieszkańcami posłanka Platformy brała udział w proteście przeciwko wprowadzonym wówczas regulacjom, ze względu na pandemię. W pokojowym proteście mieszkańcy przekonywali, że wprowadzone przepisy utrudniają im funkcjonowanie. Przypomnijmy, że wtedy każdy kto przekraczał granicę podlegał dwutygodniowej kwarantannie, i to za każdym przekroczeniem granicy, a wiele osób mieszkających w okolicach granicy pracowało właśnie w Czechach.
Posłanka przeszła na czerwonym świetle. Ma problemy
Posłanka przybyła wówczas na protest, który był na żywo relacjonowany przez portal "Nowiny", gdy w czasie relacji wydarzenia dziennikarz wspomniał o obecności posłanki PO, kamer ją pokazała. Traf chciał, że posłanka przechodziła wówczas przez pasy: wchodziła, gdy migało jeszcze zielone światło, a do wysepki dzielącej pasy ruchu, gdy jest już czerwone światło, po czym szła dalej. Zresztą nie tylko ona tak zrobiła. I właśnie to przejście przez jezdnię sprawiło kłopoty posłanki. Jak opowiedziała Gabriela Lenartowicz w tvn24: - Wokół byli policjanci. Nikt się słowem nie odezwał. W sumie to trudno się dziwić, bo droga, przez którą przechodziłam, była w zasadzie nieużywana w związku z ograniczeniami na przejściu granicznym. Dopiero miesiąc później zostałam wezwana na policję w związku z wykroczeniem, którego miałam się dopuścić. Jej zdaniem nagranie nie jest jednak w pełni wiarygodnym źródłem, bo : - (...) widać tylko światła za mną, więc nie ma pewności, czy przeszłam na czerwonym - komentuje posłanka.
CZYTAJ TEŻ: Nagranie z Franciszkiem Sterczewskim obiegło sieć. Teraz chce uniknąć kary?!
Posłanka została wezwana na posterunek policji, ale mandatu nie przyjęła, b jak mówiła, wykonywała wtedy pracę posła, policjanci dostali jednak oświadczenie, że na nagraniu jest właśnie Lenartowicz. Okazuje się jednak, że w sierpniu 2020 do Sejmu przysłano wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie posłanki do odpowiedzialności za przejście na czerwonym świetle, wniosek napisał zastępca KGP.
Jak podaje tvn24.pl, które dotarło do pisma: - W piśmie czytamy, że zachowanie posłanki zostało anonimowo naniesione na Krajową Mapę Zagrożeń Bezpieczeństwa. We wpisie wskazano, że sprawczynią jest poseł Lenartowicz. Zgłaszający załączył link do nagrania z portalu "Nowiny". Dalej zastępca komendanta głównego informuje, że funkcjonariusze podjęli czynności, które wykazały, że na nagraniu faktycznie widać (dokładnie w 26 minucie relacji), jak dochodzi do wykroczenia:"Na przejście dla pieszych wchodzi kobieta w chwili, gdy sygnalizator świetlny nadawał kolor zielony migający, a kiedy kobieta jest już na pasie rozdzielczym, następuje zmiana cyklu świateł na kolor czerwony. Kobieta pomimo tego kontynuuje przechodzenie przez przejście dla pieszych".
Faktem jest, że sprawą immunitetu posłanki Garbierli Lenartowicz w tym roku, w lipcu, miała zająć się komisja Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych. Tak się jednak nie stało, a kolejny raz komisja zajmie się nią we wrześniu. Sama posłanka przyznaje, że nie boi się utraty immunitetu, a po drugie: - Z największą przyjemnością poruszę na sali plenarnej temat politycznego wykorzystywania policji - powiedziała Lenartowicz w rozmowie z tvn24.pl