Przypomnijmy, w połowie września opublikowaliśmy zdjęcia posłanki PO Lidii Gądek, która na plenarnej sali zdjęła buty i wystawiła bose stopy. - Dałam nogom odpocząć - tłumaczyła nam wtedy. Ale opublikowanie fotografii nie spodobało się Kancelarii Sejmu i decyzją komendanta straży marszałkowskiej nasz fotoreporter Paweł Dąbrowski dostał roczny zakaz wstępu do parlamentu. W jego obronie stanęli politycy opozycji, medioznawcy, publicyści, sejmowi dziennikarze, a także inni fotoreporterzy. Również bohaterka zdjęć, posłanka PO Lidia Gądek, decyzję marszałka Kuchcińskiego uznała za absurdalną. "Pragnę wyrazić swój stanowczy sprzeciw wobec decyzji Komendanta Straży Marszałkowskiej. (.) Pochłonięta pracą, odczuwając zmęczenie całego dnia (.) postąpiłam w sposób nieelegancki, za co bardzo przepraszam. Niemniej uważam, że chwila mojego zapomnienia w żadnym razie nie może stanowić pretekstu do ograniczenia wolności słowa, wprowadzania cenzury (.) utrudniania pracy fotoreporterom. Jako posłanka hołdująca zasadzie wolnych mediów stanowczo się z tym nie zgadzam" - napisała Lidia Gądek w liście do Kuchcińskiego. Zdaniem posłanki marszałek decyzję powinien jak najszybciej uchylić. Co na to Kuchciński? "Informujemy, że na chwilę obecną, do marszałka nie wpłynęła korespondencja od posłanki" - przekazało nam sejmowe biuro prasowe.
ZOBACZ: Kuchciński naczelny cenzor RP