W czasie wieczoru wyborczego Karola Nawrockiego kandydat popierany przez PiS cieszył się wynikiem i zaznaczał, że w nocy jeszcze wszystko się zmieni, a rano "obudzimy się z prezydentem Karolem Nawrockim". Co ciekawe, nie trzeba było aż tak długo czekać na odwrócenie podium i już pierwsze wyniki late poll wskazały, że to Nawrocki wygra wybory, co jak wiadomo się stało.
W swoim przemówieniu Nawrocki zacytował słowa z Biblii: - Jeśli upokorzy się mój lud, nad którym zostało wezwane moje Imię, i będą błagać, i będą szukać mego imienia, i odwrócą się od swoich złych dróg, ja im wybaczę, a kraj ich ocalę - cytował polityk. Jednak nie wszyscy zgromadzeni na sali mogli się skupić na jego wystąpieniu, bo tuż za nim stała rodzina: żona Marta, synowie Antek i Daniel oraz córka Kasia. I to właśnie ta urocza 7-letnia dziewczynka skradła tacie całe show. Uśmiechała się, machała do zgromadzonych i stroiła zabawne minki, pozując do zdjęć. Kręciła się wokół mamy, szeptała do niej od czasu do czasu, zaczepiała starszych braci. Ludziom przed sceną wysyłała serduszka, a nawet... zaczepiała stojącego przy scenie ochroniarza. Robiła to w uroczy, swobodny sposób - jak na dziecko przystało.

Filmiki z małą gwiazdą w roli głównej obiegły internet. Niestety, pojawiły się też złośliwości pod adresem dziewczynki. Ludzie w absolutnie karygodny sposób komentowali swobodne i beztroskie zachowanie córeczki Nawrockiego, w ten sposób wylewając żale pod adresem jej ojca. Do sprawy odniosła się m.in. Karolina Korwin-Piotrowska, która stanowczo stanęła pod stronie dziecka, przypominając, że w żadnym wypadku nie można atakować dzieci polityków. Głos zabrała też Doda, apelując, aby nie hejtować dziecka Nawrockiego. A ze strony politycznej w obronie małej Kasi stanęła posłanka Dominika Chorosińska, która sama jest matką kilkorga dzieci. Posłanka PiS zaapelowała stanowczo:
- Nie ma mojej zgody na szykanowanie dzieci! Z przerażeniem patrzę na to, jak łatwo ludziom przychodzi oceniać, wyśmiewać dziecko, tylko dlatego, że rodzic wyraża odmienne poglądy. To dziecko ma zaledwie kilka lat. Jest bezbronne i nie ma wpływu na to, kim są jej rodzice. A mimo to, już dziś musi znosić ciężar cudzych oczekiwań, pogardy i internetowego hejtu. W świecie, w którym polityka przenika wszystko, trzeba postawić jasną granicę: dzieci są poza tym sporem. Nie wolno ich ranić słowem, gestem, ani „niewinnym” komentarzem. Rodzina prezydenta to także dzieci. I właśnie dlatego potrzebujemy więcej mądrości i empatii – nie tylko ze strony ich bliskich, ale i całego społeczeństwa. Zostawmy dzieci w spokoju. Brońmy ich - napisała.
Swój komentarz do sprawy zostawił w sieci też znany dziennikarz Tomasz Terlikowski. - To, co już dzieje się wokół córki prezydenta elekta Karola Nawrockiego, uświadamia, co może się dziać dalej. Media społecznościowe dają ludziom poczucie bezkarności, a kompletny brak myślenia sprawia, że ludziom wyłączają się normy. (...) A kto podnosi rękę (klawiaturę, cokolwiek) na dzieci tylko z powodu ich rodziców, ten wyłącza się z przestrzeni ludzi, z którymi warto rozmawiać. Można dyskutować z poglądami rodziców, można się z nimi zgadzać albo nie, ale nie wolno atakować dzieci. To powinna być żelazna zasada. I takie słowa powinny paść z ust także przeciwników politycznych prezydenta elekta.
CZYTAJ: Sąsiedzi Karola Nawrockiego przerwali milczenie! Oni znają go od dziecka
Niestety najwyraźniej jego mocne stanowisko nie zostało przyjęte, bo Terlikowski umieścił kolejny mocny wpis: - Nie, w sprawie dzieci nie ma żadnego „ale”. Ale rodzice, ale poglądy, ale oni, ale tak to bywa, ale nienawiść. Nie ma „ale”. Mam piątkę dzieci, i one, i czasem moja żona, płaciły cenę (po ubu stronach debaty) za moje poglądy i wypowiedzi. I nie mam zrozumienia dla tych, którzy atakują bliskich. Żadnego zrozumienia. I nie ma znaczenia strona sceny politycznej. Zapłaciłem cenę za obronę pewnego chłopca atakowanego przez jedną ze stron za poglądy matki, mogę znieść hejt, bo bronię dziecka innego polityka. Bo to nie jest kwestia polityczna, to kwestia bycia ojcem - podsumował Terlikowski.