Chłodne popołudnie, centrum Warszawy. Po ulicach mknie srebrny volkswagen na poznańskich numerach. Za kierownicą siedzi Schmidt, pasażerem jest zaś jej wybranek serca – Ryszard Petru. Nie jest to jednak spokojna jazda... Piękna posłanka, odwożąc byłego szefa Nowoczesnej do biura, a także później, gdy ten opuścił już wnętrze jej auta, dwukrotnie złamała przepisy ruchu drogowego, przejeżdżając skrzyżowania na czerwonym świetle.
6 punktów karnych i od 300 do nawet 500 zł mandatu – właśnie taka kara czekałaby zwykłego Kowalskiego, gdyby popełnił podobne wykroczenie. Ale Joannie Schmidt, jako posłance na Sejm przysługuje immunitet.
Postanowiliśmy zapytać ją, czy wpadka z czerwonym to zwykły wypadek przy pracy, zagapienie, a może jest coś innego na rzeczy? - Ja nie przejeżdżam na czerwonym. Nie przypominam sobie takiej sytuacji, więc nie będę się do niej odnosić – powiedziała nam.