- Naprawdę pan tak uważa?
- To opis rzeczywistości. Beata Szydło jako jedyna zaprezentowała spójną wizję polityki. Pozostałe osoby miotały slogany, z których nie dało się ułożyć żadnego jednolitego programu, który chcieliby realizować, gdyby nie daj Boże doszli do władzy. Pani Kopacz jest największym przegranym debaty, bo jej chaotyczne wypowiedzi były tylko tłem dla innych. Jedynym zaskoczeniem może być występ reprezentanta Partii Razem.
- Zaskoczeniem pozytywnym?
- Cóż, na tle zupełnie bezbarwnej Barbary Nowackiej może się okazać, że tym występem Partia Razem zabierze trochę głosów Zjednoczonej Lewicy i ugrupowań lewicowych w ogóle nie będzie w nowym Sejmie. Wtorkowa debata będzie więc miała ten pozytywny dla Polski wymiar.
- Mniejsze partie balansują na granicy progu wyborczego i szeroko komentowanymi wystąpieniami część z nich mogła sobie zapewnić miejsce w Sejmie?
- Wydaje się, że wyborcy już dobrze wiedzą, na kogo zagłosować, i wtorkowa debata tym mniejszym partiom niewiele już pomoże w zagwarantowaniu sobie miejsca w nowym parlamencie.
Zobacz także: Kandydat Kukiza: Proponujemy prawdziwą rewolucję!