Na mocy ustawy dezubekizacyjnej, która weszła w życie 1 października 2017 r., 50 tysiącom byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL czy wdowom po nich przysługują niższe emerytury i renty: odpowiednio 2100 zł i 1600 zł brutto. Ale zmiany nie wszystkich dosięgły. Choćby Marii Kiszczak (84 l.), która do dziś pobiera 7,5 tys. zł renty inwalidzkiej po mężu i nic sobie z ustawy nie robi! I to pomimo że jej mąż Czesław Kiszczak był komunistycznym generałem i jednym z autorów stanu wojennego.
I właśnie zmian w tym zakresie domaga się poseł Stanisław Pięta, który apeluje o obniżenie świadczenia Marii Kiszczak. - Ustawa dezubekizacyjna powinna obejmować też takie sytuacje, jak z Marią Kiszczak. Minister Joachim Brudziński (MSWiA - red.) powinien się nad tym zastanowić. To byłoby całkowicie sprawiedliwe, jeśli wdowa po Kiszczaku dostawałaby nie 7,5 tys. zł, a 2,1 tys. zł - mówi nam Stanisław Pięta. Tymczasem Maria Kiszczak broni męża i nie zgadza się na obcięcie jej renty. - Jeśli obniżyliby mi rentę, nie poradziłabym sobie. Na utrzymanie domu wydaję więcej niż te 2100 zł. Byłoby mi bardzo ciężko, nie mogę czegoś takiego sobie wyobrazić - powiedziała nam Maria Kiszczak.