- Poseł Łukasz Mejza został zatrzymany za przekroczenie prędkości o 80 km/h na drodze S3 i początkowo odmówił przyjęcia mandatu, powołując się na immunitet poselski.
- Po fali krytyki i publicznych oświadczeniach, poseł Mejza zadeklarował zrzeczenie się immunitetu i przeprosił za swoje zachowanie.
- Decyzja o zrzeczeniu się immunitetu i późniejsze podróżowanie komunikacją miejską budzą pytania o szczerość intencji posła i próbę ratowania wizerunku.
- Zdarzenie to ponownie rozpaliło debatę na temat zasadności immunitetu poselskiego w kontekście poważnych wykroczeń drogowych.
O co chodzi z aferą wokół Łukasza Mejzy? 13 października na drodze ekspresowej S3, patrol policji zatrzymał posła Łukasza Mejzę. Powód? Znaczące przekroczenie dopuszczalnej prędkości. Według relacji funkcjonariuszy, poseł pędził z prędkością aż o 80 km/h wyższą niż dozwolona. To nie tylko wykroczenie, ale potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa innych uczestników ruchu drogowego. Po zatrzymaniu, poseł Łukasz Mejza powołał się na przysługujący mu immunitet poselski, odmawiając przyjęcia mandatu karnego w wysokości 2500 zł oraz 15 punktów karnych. Ta decyzja wywołała natychmiastową reakcję opinii publicznej i polityków. Zaczęła się gorąca debata: czy immunitet powinien chronić przed konsekwencjami tak poważnych wykroczeń?
Immunitet poselski, zgodnie z prawem, ma chronić parlamentarzystów przed bezpodstawnymi oskarżeniami i umożliwiać im swobodne wykonywanie mandatu. Jednak w sytuacjach, gdy dowody są jednoznaczne, a naruszenie prawa oczywiste, jego wykorzystywanie budzi kontrowersje. I z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia.
Wniosek o ukaranie i procedura uchylenia immunitetu
W związku z odmową przyjęcia mandatu, policja sporządziła wniosek o ukaranie posła Mejzy. Zgodnie z procedurą, wniosek taki trafia do Sejmu, który podejmuje decyzję o uchyleniu immunitetu poselskiego. Głosowanie w tej sprawie będzie miało kluczowe znaczenie dla dalszego biegu sprawy. Uchylenie immunitetu wymaga większości głosów w Sejmie. Jeśli Sejm wyrazi zgodę na uchylenie immunitetu, poseł Mejza będzie mógł stanąć przed sądem i odpowiadać za swoje wykroczenie.
Tymczasem po fali krytyki, poseł Łukasz Mejza sam wydał oświadczenie, w którym przeprosił za swoje zachowanie. Tłumaczył, że odmowa przyjęcia mandatu wynikała z pośpiechu na lotnisko. Zadeklarował również gotowość poniesienia konsekwencji swoich czynów. "Przepraszam za moje zachowanie. Rozumiem, że jako osoba publiczna powinienem dawać przykład. Jestem gotów ponieść konsekwencje moich czynów" – brzmiało oświadczenie posła.
Sprawa nabrała jeszcze większego tempa, gdy 16 października poseł Mejza wydał kolejne oświadczenie, w którym zadeklarował zrzeczenie się immunitetu. "Tak jak obiecałem, natychmiast zrzekam się immunitetu. Żałuję tego, co zrobiłem i taka sytuacja nie powtórzy się więcej. Jeszcze raz przepraszam" – napisał poseł Mejza.
Ta decyzja zaskoczyła wielu obserwatorów sceny politycznej. Czy to szczere przyznanie się do winy, czy próba złagodzenia wizerunkowego kryzysu?
Decyzja posła Mejzy o zrzeczeniu się immunitetu spotkała się z różnymi reakcjami. Część komentatorów uznała to za krok w dobrym kierunku, podkreślając, że każdy obywatel, niezależnie od pełnionej funkcji, powinien odpowiadać za swoje czyny. Inni podchodzą do tego sceptycznie, sugerując, że jest to jedynie zagranie wizerunkowe.
Poseł Mejza w autobusie komunikacji miejskiej
Zaledwie dzień po zrzeczeniu się immunitetu, 17 października, poseł Łukasz Mejza został zauważony w autobusie komunikacji miejskiej w Warszawie. Po wyjściu z hotelu Sheraton, poseł wsiadł do autobusu. Czy to próba pokazania "normalności" i bliskości z wyborcami czy też po prostu konsekwencje zbyt szybkiej jazdy? Zgodnie z przepisami przekroczenie prędkości o 80 km/h wiąże się z utratą prawa jazdy na 3 miesiące, 15 punktami karnymi oraz mandatem w wysokości 2500 zł. W przypadku recydywy mandat wzrośnie do 5000 zł, a utrata uprawnień może być dłuższa.
