"Super Express" jako pierwszy napisał, że żona posła Łukasza Zbonikowskiego zawiadomiła o przestępstwie policję w Chełmnie. Według jej relacji polityk ją pobił i ukradł jej telefon. Sprawą szybko zajęła się miejscowa prokuratura. Polityk bronił się, twierdząc, że jest ofiarą politycznej nagonki. I zapowiadał, że żona wycofa zawiadomienie. Kłamał. - W prokuraturze zostały przesłuchane żona i teściowa posła. Obie podtrzymały swoje zeznania - mówi prokurator Artur Krause, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu. Nieco później Joachim Brudziński wprost wezwał zwolenników Prawa i Sprawiedliwości o nie oddawanie głosu na Łukasza Zbonikowskiego.
- Nie głosujcie na Zbonikowskiego. Nie popieramy jego kandydatury. Jeżeli będzie robił kampanię pod naszym szyldem, jeżeli wyda jakąkolwiek złotówkę przeznaczoną z funduszu wyborczego na kampanię w terenie, to pełnomocnik komitetu wyborczego złoży zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Zbonikowski nie może korzystać z naszego logo na plakatach, nie może drukować plakatów za nasze pieniądze - stwierdził polityk Prawa i Sprawiedliwości. Tymczasem jak wynika z informacji Gazety Pomorskiej, Łukasz Zbonikowski dostał się do Sejmu - poparło go 8949 osób. Czy niesforny poseł już wkrótce zdecyduje o samodzielnych rządach partii Jarosława Kaczyńskiego?
PiS nie widzi miejsca w swoich ławach dla Zbonikowskiego. Nawet gdyby był tym jednym głosem dającym większość.
— Dominika Długosz (@DidiDlugosz) październik 26, 2015