Ekshumacja Stefana Melaka, byłego przewodniczącego Komitetu Katyńskiego, rozpoczęła się ok. godz. 2 w nocy. Po godz. 7 z pilnowanego przez policjantów cmentarza wyjechała kolumna aut z prokuratorami, ekipą techniczną i karawan. Trumna ze szczątkami została przewieziona do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie, gdzie zostaną pobrane próbki do różnego rodzaju badań, będzie przeprowadzona tomografia oraz sekcja zwłok.
Zmarły pochodził z dużej, wielopokoleniowej rodziny. Miał trzech braci, doczekał się dwóch wnuków, ale o jego pamięć dba szczególnie jeden z braci - Andrzej Melak (66 l.), poseł PiS. Nie protestował przeciwko ekshumacji brata, on na nią czekał. - Cieszę się, że ekshumacja będzie, bo ona wyjaśni wiele nierozwiązanych i niewiadomych, które w wyniku zaniechań prokuratury wojskowej nie zostały wyjaśnione. Mam nadzieję, że Stefan rzeczywiście jest w tym miejscu, w którym został pochowany - powiedział w RMF FM.
Jutro, tym razem na warszawskim cmentarzu na Grabowie, odbędzie się ekshumacja Tomasza Merty. Wdowa po nim również zabiegała o badania szczątków męża. - Mam spore wątpliwości, czy chodzę modlić się na grób Tomka, a po ekshumacji mam szansę na odzyskanie spokoju. Jeśli okaże się, że mój Tomasz nie leży w rodzinnym grobie, zrobię wszystko, żeby sprowadzić jego szczątki - przyznała nam w rozmowie.
Zobacz: Na Powązkach zakończyła się ekshumacja Stefana Melaka [ZDJĘCIA]