Krzysztof Wyszkowski

i

Autor: East News

Porozumienia pięści z nosem - Krzysztof Wyszkowski o 40 rocznicy Sierpnia 80

2020-08-30 23:14

To był bezdyskusyjnie wielki sukces. Prof. Cenckiewicz nazwał to „Powstaniem Gdańskim” i coś w tym jest. Przyznam jednak, że nie bardzo lubię „czcić Porozumienia”. Bo to były porozumienia pięści z nosem. To nie było tak, że obie strony miały dobre intencje i chciały zgody. Władze zostały do tego zmuszone, ale nadal po ich stronie były narzędzia przemocy. Nie mieliśmy wątpliwości, że prędzej czy później władza znów siły użyje - mówi legenda Solidarności.

„Super Express”: - 31 sierpnia 1980 roku co pan sobie pomyślał? „Wygraliśmy”? „Dziwne, że się zgodzili”?

Krzysztof Wyszkowski: - Byłem przekonany, że jeżeli uderzy się ich od strony robotników, związków zawodowych, to nam się uda. Dla systemu komunistycznego to kluczowe. I bezdyskusyjnie to był wielki sukces. Prof. Cenckiewicz nazwał to „Powstaniem Gdańskim” i coś w tym jest. Wśród ludzi, którzy organizowali ten strajk byli powstańcy warszawscy jak Tadeusz Szczudłowski, który zaszczycił mnie propozycją wspólnego stworzenia krzyża przed bramą. Tam, gdzie później stanął pomnik trzech krzyży. Do 13 grudnia trwał jednak karnawał. Przyznam jednak, że nie bardzo lubię „czcić Porozumienia”.

Dlaczego?

Bo to były porozumienia pięści z nosem! To nie było tak, że obie strony miały dobre intencje i chciały zgody. Władze zostały do tego zmuszone, ale nadal po ich stronie były narzędzia przemocy. I wiedzieliśmy, że 31 sierpnia otrzymujemy tylko przerwę, pewien czas na umocnienie poczucia wolności. Nie mieliśmy wątpliwości, że prędzej czy później władza znów siły użyje. Władza miała zresztą od razu plan co robić dalej. 31 sierpnia wychodząc ze Stoczni, która była wyspą wolności, mijaliśmy ludzi, którzy wchodzili do niej jako agenci. Już 1 września spotkałem rozpracowującego nas w nowym miejscu funkcjonariusza SB Krzysztofa Wysockiego.

Czyli zwycięstwo na krótką metę?

Nie. Nawet wtedy uważałem, że choć pewne rzeczy są zdradą, to jest to jednak postęp. Choć uważałem, że idzie za wolno. Dziś Polska jest niepodległa i względnie bezpieczna. Zobaczmy co się dzieje na Białorusi. Jest realna obawa, że w każdej chwili Rosjanie mogą zacząć działania wojskowe. Nam to już nie grozi. Odzyskanie niepodległości i demokracja to wielki sukces. Mówi się, że ludzie są podzieleni...

Są. Widać to także przy tej rocznicy.

Ale gdzie nie są?! Na Zachodzie są jeszcze bardziej podzieleni. My się różnimy, ale jednak nie bijemy na ulicach. Polsce się udało, choć oczywiście zawsze ma się jakiś ideał w głowie, że mogło być lepiej. Jestem jednak szczęśliwy, bo żyjemy bezpieczniej i coraz bardziej dostatnio. Mieszkam w Sopocie i kiedy widzę na plaży te chmary dzieci, które się beztrosko kąpią i bawią cieszę się, że mogą dorastać bez obaw. Przecież mogło się potoczyć inaczej.

Dzięki komu się udało?

Dzięki Polakom. Dziś wszystkich ludzi Solidarności wrzucamy do jednego kotła jako „bohaterów”. Tak przecież nie było. Byli bohaterowie i ludzie wspierający władze. Nawet niekoniecznie ze złych pobudek. Niekiedy chcieli spokoju, bali się sowieckiej interwencji. Generalnie, przy ogóle społeczeństwa, słusznie jednak mówimy o bohaterstwie robotników, o zakodowanej w genach Polaków dążeniu do wolności i demokracji. Z „bohaterami” bywało jednak różnie. Moja krytyka nie tylko Wałęsy, ale Mazowieckiego, Michnika, Kuronia czy Geremka miała jednak głębszy sens. Dziś trudny do opisania w kategorii faktów. Jedną z tajemnic jest np. to, dlaczego Wałęsa został przywódcą strajku.

Pan tam przecież był!

Co nie znaczy, że wiem na pewno. Jest wokół tego wiele tajemnic.Są ślady w archiwum, że brano teczkę Bolka np. 28 kwietnia 1978. A 30 kwietnia ogłosiliśmy powstanie Wolnych Związków Zawodowych. I po miesiącu zgłasza się do mnie do mieszkania Wałęsa i po „dzień dobry” proponuje swój „program terrorystyczny”! Czy to były naprawdę jego poglądy? Jakaś jego gra? Prowokacja? Minęło 40 lat, ale wielu rzeczy wciąż nie wiemy. Wałęsa jako ostatni dopisał się do komitetu strajkowego. Dlaczego tak długo czekał? Więcej tu pytań niż odpowiedzi.

Archiwa są dziś znane.

Część archiwów. Ponad 95 proc. dokumentów gdańskiej SB dotyczących choćby sierpnia 1980 zniszczono. Zwłaszcza w przypadku agentury, ale także wydarzeń, negocjacji, rozmów. Wiemy o Bolku, wiemy o ludziach, którzy nieśli go na ramionach, ale historycy nie mają wielu informacji z kim się spotykał, co uzgadniał, nawet jeżeli sam to potwierdza.

W 1990 roku popierał Wałęsę jako kandydata na prezydenta.

Tak, bo to była jedyna szansa na obalenie prezydentury Jaruzelskiego. W innym przypadku byłoby 5 lat generała. Ambicja Wałęsy pozwalała to przerwać. I Wałęsa zamiast Jaruzelskiego był obiektywnie postępem, krokiem do przodu. Niezależnie od tego jak go oceniam, to pozwoliło uruchomić pewne zbiorowe emocje społeczne, które np. Tadeusz Mazowiecki chciał tonować. Choć wciąż uważam, że wielu elementów historii wciąż nie znamy i jesteśmy bardziej na początku, a nie na końcu drogi.

Krzysztof Wyszkowski, założyciel Wolnych Związków Zawodowych, uczestnik strajku w Stoczni

Nasi Partnerzy polecają