"Super Express": - Po remoncie wraca na swoje miejsce pomnik Braterstwa Broni - popularnie nazywany przez warszawiaków "Czterech śpiących" - upamiętniający wspólną walkę żołnierzy ludowego Wojska Polskiego i Armii Czerwonej. To się nie podoba Instytutowi Pamięci Narodowej...
Dr Łukasz Michalski: - Jest to pomnik wdzięczności wobec Armii Czerwonej. Tymczasem Polska nie ma żadnych powodów do wdzięczności wobec tego wojska. A Warszawa w szczególności. To zdumiewające, że ten pomnik nie zniknął w 1989 r. Pomysł przywracania go jest monstrualnym absurdem.
Instytut Pamięci Narodowej nie zamierza się wdawać w spory ze zwolennikami tego pomysłu, lecz chce przeprowadzić konkretną akcję informacyjną skierowaną do mieszkańców stolicy. Otóż pracownicy Biura Edukacji Publicznej będą dziś w okolicach tego monumentu rozdawać ulotki tłumaczące, na co patrzyli "Czterej śpiący".
Patrz: Jadwiga Czarnołęska-Gosiewska: Wstydziła się Przemka, to dwulicowe
- Na co patrzyli?
- W bezpośrednim sąsiedztwie tego pomnika znajdowały się katownie UB i NKWD, w których mordowano polskich patriotów właśnie w wyniku wkroczenia do Polski Armii Czerwonej. Poza tym ten pomnik znajduje się w tej części miasta, w której Armia Czerwona czekała bezczynnie, aż wykrwawi się Powstanie Warszawskie.
- Mnie pomysł powrotu tego pomnika bardzo się podoba. Tak samo jak podoba mi się to, że zachowano dla pamięci przyszłych pokoleń KL Auschwitz-Birkenau, zamiast zburzyć go jako miejsce hańby. Chciałbym, żeby "Czterech śpiących" zredefiniować - żeby nie składano tam kwiatów, lecz żeby odpowiednia tablica tłumaczyła, skąd się wziął ten pomnik i na co ci żołnierze patrzyli.
- Pan myli pojęcia. Tak się tego nie da załatwić. Bo pomniki z definicji stawia się ku chwale, a nie ku hańbie. Auschwitz to miejsce mordu - miejsce niewyobrażalnej tragedii milionów ludzi - i zostało pozostawione jako memento tej straszliwej zbrodni. Tymczasem pomnik "Czterech śpiących" został zbudowany przez komunistów ku chwale wojska, które odebrało Polsce niepodległość. Aby uczyć młodzież, jaka była historia, zupełnie nie ma potrzeby przywracania pomnika ku czci zbrodniarzy.
Zresztą żeby kogoś czegokolwiek nauczyć pod takim pomnikiem, to najpierw trzeba by było długo tłumaczyć, dlaczego się nie jest wielbłądem. Motywacja edukacyjna jest w tym przypadku fałszywa. Takie pomniki należy nie przywracać, lecz likwidować. Tak samo jak należy zmieniać patronów ulic, jeżeli są nimi "bohaterowie" narzuceni przez komunistów.
Z badań statystycznych przeprowadzonych w PRL wynikło, że powszechnie znaną postacią jest Marceli Nowotko, zaś praktycznie nieznaną osobą był Ignacy Mościcki - najdłużej urzędujący prezydent RP i naukowiec światowej klasy. Dlaczego? Bo wszędzie były ulice Marcelego Nowotki - postaci trzecioplanowej w historii Polski - zaś nigdzie nie było ulic Ignacego Mościckiego.
Dr Łukasz Michalski, zastępca dyr. Biura Edukacji Publicznej IPN