Michał Karnowski: Polskość to antyrosyjskość?

2011-04-19 4:00

Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik udzielił kontrowersyj nego wywiadu rosyjskiej gazecie "Komsomolskaja Prawda"

"Super Express": - W rosyjskiej gazecie "Komsomolskaja Prawda" pojawił się wywiad z Adamem Michnikiem. Dziwi pana, że w Polsce praktycznie nie udziela wywiadów, a przemawia w zagranicznej prasie?

Michał Karnowski: - Od jakiegoś czasu wiemy, że Adam Michnik wypowiada się tam, gdzie nie zadają mu trudnych pytań. W Rosji może mówić wszystko o Polakach i Polsce, nie spotykając się z żadną kontrą. Wiadomo, że tam media nie są dociekliwe i szukają raczej potwierdzenia prawd głoszonych przez władze i pośrednio przez MAK. W tym kontekście jego wypowiedź dobrze się wpisuje w tę tendencję.

- Usłyszał pan coś nowego z ust Adama Michnika?

- Nie sądzę. Mówienie o polskiej ksenofobii czy rusofobii wpisuje się w jednoznacznie zły obraz polskiego społeczeństwa, który często zagląda na łamy "Gazety Wyborczej". Trudno tam znaleźć szacunek dla narodowych wartości i symboli. Wszystko, co je atakuje, jest bardzo cenione. Natomiast każdy, kto się odwołuje do polskiej wspólnoty narodowej, spotyka się z bardzo ostrą krytyką. Tak więc to, co Michnik mówi w rosyjskiej gazecie, niespecjalnie mnie dziwi.

Przeczytaj koniecznie: Grzegorz Napieralski: Patriotyzm to ciężka praca dla kraju WYWIAD

- Jak traktować ten wywiad?

- Jeżeli czytamy o ludziach z ogrodu zoologicznego z kompleksem antyrosyjskim, to te słowa w zasadzie zamykają wszelką dyskusję. Jeśli spojrzymy na to, co się dzieje pod Pałacem Prezydenckim i na różne hasła - raz mądrzejsze, raz głupsze - to zobaczymy, że nikt nie opowiadał się przeciwko narodowi rosyjskiemu. Padają za to hasła wzywające Putina do oddania wraku, wzywające rosyjskie władze do poważnego podejścia do polskiego bólu. Czy to antyrosyjskość? Z drugiej strony przykładem otwartości ma być budowanie pojednania z Rosją na kłamstwie i na trumnach?

- Warto zadać sobie pytanie, jak powinien wyglądać standard wypowiedzi polskich osób publicznych na łamach zagranicznej prasy. Bronić się przed piętnowaniem naszych wad czy głośno o nich mówić?

- W latach 2005-2007 w celu walki politycznej w Polsce użyto wszelkich wpływów za granicą. Zaprzyjaźnieni z kręgami lewicowo-liberalnymi dziennikarze z prasy zachodniej donosili o wielkim zagrożeniu demokracji w naszym kraju. Polska prasa powtarzała to wszystko. Używano wtedy najmocniejszych słów i w ten sposób wyznaczono pewien standard. Dzisiaj walka o szacunek dla kraju jest trochę śmieszna, bo tak bardzo wszystko wypaczono, że trudno to opanować.

- Jakie pan widzi w tej sytuacji rozwiązanie?

- Myślę, że trzeba się tu zachowywać jak Niemcy. Nie jest tak, że zawsze bronią swojego kraju, ale mimo wszystko przyjęto pewien konsensus, wymagając szacunku dla swojego narodu i państwa. Niemcy stają w obronie swoich interesów narodowych. Robią tak Niemcy, robią tak Francuzi. Również my powinniśmy iść tą drogą. Spory w Polsce mogą być bardzo gorące, ale na zewnątrz powinniśmy zachowywać minimum szacunku dla siebie i dla naszych instytucji demokratycznych.

Michał Karnowski

Publicysta, z-ca redaktora naczelnego "Uważam Rze"