Niemal do płaczu doszło w rozmowie telefonicznej rosyjskiego żołnierza z jego kolegą. Dialog dwóch Rosjan przechwyciła polska Agencja Wywiadu, a stosowne nagranie umieszczone zostało do szerokiego dostępu na YouTube. W rozmowie wyraźnie dostrzegalny jest ładunek emocjonalny.
Agencja Wywiadu przejęła rozmowę Rosjan. Żołnierz niemal się rozpłakał
Ze słów rosyjskiego żołnierza wynika, że mimo upływu już ponad 4,5 miesięcy od początku wojny, wciąż armia rosyjska działa w dużej mierze na bazie działań prowizorycznych i jest, "jak się uda". - Tam technika nigdzie nie jeździ. Po prostu cię przewożą, zostawiają i wszystko. Tam wszystko od początku do końca, jak się uda - relacjonuje Rosjanin.
Takie zarządzanie skutkuje dramatami po stronie wojsk okupacyjnych. Sołdat ujawnia bowiem, że jego grupa kolegów została wytrzebiona niemalże do nogi. Wyraźnie słychać, jak przez cały wywiad mężczyźnie rwie głos, a czasami niemal ten więźnie mu w gardle. - Chłopaków, z którymi jeździłem, już nie ma. Tak to wygląda. Z naszego plutonu zostały 3 osoby. Tam wszystko jest tak, jak było. Nic się nie zmienia. - przyznaje z niekrytym smutkiem Rosjanin.
Poniżej galeria zdjęć, w której znajdziecie potencjalnych następców Władimira Putina (72 l.)
Armią Rosji rządzi bałagan. W przechwyconej przez Agencję Wywiadu rozmowie pada to wprost
Rosyjski sołdat wspomina też sytuację, gdy zastępca dowódcy plutonu po prostu zgubił jednego żołnierza. Co gorsza, nikt nawet nie szukał zagubionego, a przypadkiem udało się go odnaleźć rannego. - Zastępca dowódcy plutonu, jak się tam znaleźliśmy, to jego zgubili. Nikogo nie fatygowali, po prostu przepadł bez wieści. Potem trzeciego dnia znaleźli go czołgiści. Był ranny. Przewieźli po prostu do punktu jednego i wszystko - relacjonuje Rosjanin i dodaje - Ze wszystkimi, którzy jeździli, nie jest dobrze. Albo ranni, albo ciężko ranni.
Żołnierz zdecydowanie też zniechęca do zaciągania się do walki na froncie. Mężczyzna demaskuje propagandę kremlowską i przekonuje, że jeśli ktoś chce zobaczyć prawdziwy obraz wojny, powinien samemu udać się tam, "gdzie chłopaki jeżdżą".
- Jeżeli u ludzi obudził się nagle jakiś heroizm, podświadomość to niech jeżdżą tam i wszystko. Tylko nie do plutonu wojskowego policji, ani gdzieś tam, ale niech jadą tam, gdzie chłopaki jeżdżą i wtedy pogadamy - kończy rosyjski żołnierz.