Polski Ład, zdaniem Tomasza Walczaka, to w sferze podatkowej gwarancja, że ciągle będzie brakować pieniędzy na przebudowę państwa, które mogłoby służyć obywatelom. PiS hojnie rozdaje przywileje podatkowe, które mają sens w przypadku mniej zamożnych Polaków, ale nie rekompensując strat dla budżetu sięganiem do głębokich kieszeni tych, których na to stać, Polski Ład gwarantuje, że nadal będziemy mieli fatalne usługi publiczne, co, zdaniem Tomasza Walczaka, jest złą wiadomością nie tylko dla biedniejszej części społeczeństwa, ale także dla klasy średniej - obie te grupy są bowiem od usług publicznych uzależnione. Jak Polski Ład ocenia Tomasz Walczak? Czytajcie poniżej i nie zapomnijcie zostawić swojego komentarza.
Polski Ład to żaden socjalizm
Jest Polski Ład, jest histeria. Zachowawczy, niezbyt odkrywczy i kosmetyczny program PiS to za dużo jak na polskich liberałów, którzy widzą w nim zarzynanie klasy średniej, rozdawnictwo i niszczenie państwa. Nic takiego tam nie zapisano, a i rewolucyjne zmiany, które zapowiadał PiS na Polskę po pandemii koronawirusa jakieś takie mało rewolucyjne. Czasami to wręcz ostentacyjna rejterada w stronę dawno upatrzonych przez PO pozycje.
Najbardziej oczekiwaną zapowiedzią Polskiego Ładu bez wątpienia była sprawa podatków. Wydawało się, że PiS wykorzysta kryzys, by przebudować w końcu model społeczno-gospodarczy i zamiast na najbiedniejszych – wzorem zachodnich społeczeństw – będzie chciał budować państwo z głębokich kieszeni tych, którym lepiej się powodzi. Nic z tego. Co prawda, wprowadzając imponującą kwotę wolną od podatków, mniej zamożni Polacy nie zapłacą w ogóle podatku dochodowego (to akurat dobrze), ale jednocześnie PiS ma nie ma zamiaru bardziej zamożnych obarczyć większą odpowiedzialnością za utrzymanie państwa. Na zmianach podatkowych stracą – w sumie niewiele – tylko najbogatsi. Klasa średnia nie straci nic, a nawet ucieknie przed wyższymi podatkami, bo PiS znacząco chce zwiększyć próg podatkowy, od którego trzeba odprowadzać wyższe daniny.
Polski Ład zabetonuje fatalne państwo
Oznacza to, że władza nie chce szukać dodatkowych dochodów u tych, których na to stać, a wprowadzając hojne przywileje podatkowe dla niemal wszystkich obniży wpływy do budżetu. Na budowanie sprawnego państwa z dobrej jakości usługami publicznymi nadal nie będzie pieniędzy. Straci na tym i klasa ludowa, i klasa średnia, która od usług publicznych jest uzależniona. Nawet zmiany w składce zdrowotnej niewiele zmienią w sytuacji służby zdrowia, bo i plany PiS ma tu niezbyt ambitne. Choć pandemia pokazała, jak bardzo potrzebujemy sprawnej publicznej opieki medycznej i jak bardzo jej nie mamy, bo przez dekady była ona skrajnie niedofinansowana. Mimo szumnych zapowiedzi PiS, dalej tak będzie.
W momencie, gdy coraz więcej państw Zachodu chce budować nowy, bardziej sprawiedliwy świat ze sprawniejszymi aparatami państwowymi, służącymi obywatelom, Polska za sprawą PiS pozostanie tam, gdzie była – z fatalnym państwem, które w nosie ma obywateli. Drobne korekty, które proponuje Kaczyński i Morawiecki niewiele zmienią na korzyść, za to zabetonują to złe, co mamy już dziś. Na nic więcej jako państwa nie będzie nas stać.
Polecany artykuł: