Stan wyjątkowy jest niepotrzebny
W poniedziałek Sejm zdecyduje o stanie wyjątkowym. To pierwsza taka sytuacja od dziesięcioleci.
Wbrew temu, co mówi prawica, to nie jest żaden pokaz siły państwa. Kraj, który wprowadza stan wyjątkowy, przyznaje, że nie potrafi sobie poradzić normalnymi sposobami. To tak, jakby rząd powiedział: “Polska jest słaba, nie umiemy chronić granic, zdrowia i życia. Dlatego zawieszamy prawa obywatelskie, bo bez tego stanie się coś strasznego”. Tylko co? Nie wiadomo.
Od tygodni wiadomo, co robić. Polskie służby powinny zatrzymać osoby, które nielegalnie przekraczają granicę i sprawdzić, czy nie stanowią zagrożenia. Odpowiednie instytucje - rozpatrzyć wnioski o azyl i zdecydować, czy go przyznamy. Tymczasem rząd panikuje na widok trzydziestu zziębniętych Afgańczyków. Zamiast faktycznie zabezpieczyć granice, odprawia pełną okrucieństwa szopkę.
Dotąd media pokazywały to bezsensowne okrucieństwo. Teraz ludzką krzywdę ma ukryć stan wyjątkowy. Ale wyrzucenie dziennikarzy i organizacji humanitarnych, wbrew nadziejom rządu, niewiele zmieni. Bo obrazki z granicy poszły już w świat.
Tak właśnie Polska przegrywa z Łukaszenką. Białoruski dyktator osiągnął swój cel - sprowadził nas do swojego poziomu. Mińsk oczywiście wykorzystuje zacietrzewienie i głupotę rządzących. Tamtejsze służby dopuściły pomoc z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. W tym czasie polscy strażnicy, na oczach uchodźców, w ramach okrutnego żartu, wylewają na ziemię pitną wodę. Białoruska rządówka trąbi o tym, co się dzieje na granicy. Polski rząd - przegania z granicy dziennikarzy. Łukaszenka wykorzysta te porównania, kiedy Polska upomni się o prawa człowieka na Białorusi. “Nie jesteście lepsi, pokazaliście w Usnarzu te wasze prawa człowieka” - usłyszymy.
Polska jest silnym krajem w środku Europy. Nasze państwo może bez problemu rozpatrzyć wnioski o azyl od ludzi, którzy o to proszą. Już to zresztą kiedyś zrobiliśmy. W latach '90 przez Polskę - wtedy dużo biedniejszą niż dzisiaj - przewinęło się ponad 100 tys. uciekinierów z Czeczenii. Niektórzy zostali z nami, większość żyje dziś w Europie Zachodniej. Działaliśmy przyzwoicie, rozważnie, bez paniki - i w żaden sposób nam to nie zaszkodziło. Nie był do tego potrzebny stan wyjątkowy, zawieszanie konstytucji ani okrucieństwo wobec niewinnych ludzi. Wystarczyła odrobina empatii i zdrowy rozsądek.
Dziś tego zdrowego rozsądku zabrakło. Teraz rząd próbuje ukryć swój blamaż za wnioskiem o stan wyjątkowy. My za tym ręki nie podniesiemy.