Nad ranem poderwano polskie i sojusznicze myśliwce
- Uwaga, w przestrzeni powietrznej operują polskie i sojusznicze statki powietrzne, co może wiązać się z występowaniem podwyższonego poziomu hałasu, zwłaszcza w południowo-wschodnim obszarze kraju - czytamy w komunikacie prasowym Dowództwa Operacyjnego.
Jak czytamy we wpisie, w nocy dowództwo zaobserwowało intensywną aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Rosji, co było związane z atakami rakietowymi na obiekty znajdujące się na Ukrainie. Dowództwo podkreśla, że procedury miały związek z zapewnieniem bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej, a sytuacja jest na bieżąco monitorowana.
Warto przypomnieć, że polską przestrzeń powietrzną niejednokrotnie naruszały rosyjskie rakiety, ostatni raz do takiej sytuacji doszło w marcu 2024 roku. Rakieta nie została wtedy zestrzelona, co niektórzy krytykowali. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera wyjaśniał później, że decyzja o zestrzeleniu podejmowana jest przez Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Dowództwo z kolei argumentowało, że przy zestrzeleniu takiej rakiety, jej szczątki spadłyby na terytorium Polski, co mogłoby stanowić znacznie większe zagrożenie, jeśli rakieta i tak miała opuścić polską przestrzeń powietrzną.
Sytuacja wróciła do normy. "Zmniejszył się poziom zagrożenia"
Koło godziny 7 nad ranem, Dowództwo Operacyjne poinformowało o zakończeniu operowania myśliwców w polskiej przestrzeni powietrznej i powrocie do "standardowej działalności operacyjnej". Jak czytamy, "zmniejszył się poziom zagrożenia".
- Wojsko Polskie na bieżąco monitoruje sytuację na terytorium Ukrainy i pozostaje w stałej gotowości do zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej - podało Dowództwo Operacyjne.