Wrześniowy kongres Prawa i Sprawiedliwości
W sobotę 12 października odbywa się kongres PiS, na którym zostaną ogłoszone ważne informacje o zmianach w strukturze ugrupowania. Część oficjalną, transmitowaną przez stacje telewizyjne, rozpoczęło przemówienie Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS poruszył wiele tematów. O wrażenia po wysłuchaniu lidera PiS poprosiliśmy politologa, Kazimierza Kika.
– Po kongresie widać, że Polska wchodzi w etap usytuowania pomiędzy dwoma nawałnicami totalnych opozycji. Z jednej strony mamy „totalną władzę”, która była za rządów PiS totalną opozycją, a z drugiej strony, mamy totalną opozycją, która była przez osiem lat totalną władzą. Z przemówienia Kaczyńskiego zapamiętane zostanie wezwanie Polaków, a właściwie zwolenników PiS przeciwko tym, którzy teraz rządzą. Jego celem było zdynamizowanie aktywności i zwarcie szeregu. Nie poznaliśmy żadnej nowej propozycji dla Polski, tylko wzywanie do obalenia władzy. To samo słyszeliśmy wcześniej od ówczesne opozycji. Czyli krótko mówiąc, polska klasa polityczna jest w klinczu – ocenia Kazimierz Kik.
Kaczyński zaprzecza wszelkim zarzutom
– Usłyszeliśmy wielokrotnie „nie, nie, nie i nie” i zaprzeczenie: „nieprawda, nie tak było, nie jesteśmy winni, my jesteśmy bohaterami”. W tym zaprzeczaniu wszystkiemu, co zarzuca się politykom PiS, dało się usłyszeć olbrzymie wykrzyknięcie poczucia bezradności. „My jesteśmy patriotami, my jesteśmy Polakami, musimy się tylko zdyscyplinować, wziąć pod rękę, zjednoczyć na powrót i odzyskać całą władzę. Oni zaś to niemiecka służba” – zauważa ekspert, dodając, że Kaczyński kilkukrotnie powtórzył, kto wprowadził Donalda Tuska na urząd premiera.
– Z tego co powiedział Kaczyński można wywnioskować, że PiS nie jest w stanie wypracować programu dla Polski. Może wypracować program dla PiSu, ale jest to odrzucanie możliwości współdziałania z drugą stroną dla dobra Polski. Liczy się tylko interes partii, która ma rządzić, PiS ma zrobić wszystko, żeby ta partia doszła do władzy i być przeciwko tamtej partii, to znaczy przeciwko interesom drugiej części Polaków. To jest największą słabością polskiej sceny politycznej, jednej i drugiej strony, że nie potrafią myśleć o interesie Polaków całościowo, czyli w kontekście wspólnoty narodowej. Myślenie wyłącznie o interesie ugrupowania to ocena niedostateczna na lekcjach z wychowania obywatelskiego – komentuje politolog.
Brak wizji Polski w świecie
Kazimierza Kika niepokoi u Kaczyńskiego brak wizji Polski w układzie międzynarodowym. – Lider PiS wymienił trzy warianty przyszłości, bo świat zmierza w stronę wielobiegunowości i on sam przyznał, że nie sądzi, żeby Polska mogła być w przyszłym świecie wielobiegunowym, jako główny reprezentant Stanów Zjednoczonych w Europie Środkowej. Przyznał, że Amerykanie pójdą gdzieś indziej. Wymienił też inne koncepcje. Niemcy z Rosją się dogadają, co jest dla Polski nieakceptowalne. Jednocześnie Kaczyński nie chce Europy federalnej, on mówi, że Europa federalna to ubezwłasnowolnienie suwerenności polskiej. Czyli czego dla Polski chce prezes PiS? Tego nie wiadomo. Z przemówienia można wnioskować, że po dojściu PiS do władzy Polska zawiśnie w próżni - tłumaczy nasz rozmówca.