Profesor Antoni Dudek, jako ekspert od polityki, skomentował historyczne wydarzenia. Zapytany został o to, co działo się w sierpniu 1980 roku. Dlaczego właśnie tam wybuchły strajki i co było ich przyczyną? Jak wiemy, właśnie 31 sierpnia 42. lata temu o godz. 17 w sali BHP Stoczni Gdańskiej podpisane zostało porozumienie między Komisją Rządową a Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym, reprezentującym ponad 700 zakładów z całej Polski. Delegacja rządowa zgodziła się m.in. na utworzenie nowych, niezależnych, samorządnych związków zawodowych, prawo do strajku, budowę pomnika ofiar Grudnia 1970, transmisje niedzielnych mszy św. w Polskim Radiu i ograniczenie cenzury.
Antoni Dudek o 42. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych
Przyjęto też zapis, że nowe związki zawodowe uznają kierowniczą rolę PZPR w państwie; uroczystość podpisania porozumienia transmitowała TVP. Porozumienie, które podpisali przewodniczący MKS Lech Wałęsa i wicepremier Mieczysław Jagielski, w konsekwencji doprowadziło do powstania NSZZ "Solidarność" - pierwszej w krajach komunistycznych, niezależnej od władz, legalnej organizacji związkowej. Jak te wydarzenia wspomina i komentuje z perspektywy czasu prof. Antoni Dudek? Wszystkiego dowiecie się z "Raportu Walczaka". Zapraszamy!
- To przykład jednego ze sporów między historykami, które są nierozstrzygalne. Czyli jakie, dlaczego pewne wydarzenia dzieją się tam a nie gdzie innej. Wielka fala strajków, tka apogeum znalazła w Gdańsku, nie zaczęła się tam, a na Lubelszczyźnie, tam na początku lipca zaczęły się strajki. przełomowość strajku w stoczni, było to, że tam powstał postulat stworzenia wolnych związków zawodowych. W poprzednich strajkach koncentrowano się na kwestiach płacowych, ludzie chcieli podwyżek, dotykało ich to, co i nas dziś, czyli inflacja, a także wówczas borykali się z dramatycznymi brakami na rynku towarów, zwłaszcza mięsa i jego przetworów. Ci ludzie postanowili się zbuntować przeciw państwu, będącemu właścicielem większości zakładów, zażądać podwyżek, a przy okazji, postulować niezależnych samorządnych związków zawodowych, miały być one gwarancją, że władze wykonania pozostałych postulatów dotrzymają.
Zdaniem politologa, właśnie Gdańsk miał doświadczenia sprzed poprzednich lat, z lat 70.
Historyk o Lechu Wałęsie. Ujawnił prawdę!
W czasie rozmowy pojawił się także wątek Lecha Wałęsy, dawnego legendarnego przywódcy Solidarności. Był on przywódcą nurtu umiarkowanego, ale po wielu latach, był to dowód na to, że współpracował z służbami i został przywieziony motorówką na teren stoczni. Trzeba to traktować jako mity, które wyrosły wokół sierpniowych wydarzeń?
- Oczywiście, że tak. Jeśli chodzi o Wałęsę, z jednej strony nie ulega to wątpliwości i jest potwierdzone i badacze się z tym zgadzają, że Wałęsa miał fazę współpracy z SB w pierwszej połowie lat 70., natomiast gdy stawał na czele komitetu strajkowego w stoczni w sierpniu 80', był od dwóch lata działaczem wolnych związków zawodowych małej opozycyjnej grupy(...). Próby reanimowania z nim współpracy, które podjęła SB zostały przez niego stanowczo odrzucone. Można powiedzieć, że szantażowano go ujawnianiem przeszłości, ale prawda jest inna. Wałęsa reprezentował nurt umiarkowany koncyliacyjny, bo uważał, że ta opcja jest słuszna. Większość działaczy "S" chciała tego kierunku, który reprezentował Wałęsa - ocenił ekspert.
Jak dodał prof. Dudek, koronnym dowodem na to, że nie był agentem w czasach Solidarności, były sytuacje po jego internowaniu i namawianie go do wystąpienia przed kamerą, by potępić stan wojenny, a on tego nie zrobił.