- Trwa ostry spór między SKW a BBN dotyczący statusu poświadczeń bezpieczeństwa szefa BBN, prof. Sławomira Cenckiewicza.
- Gen. Stróżyk twierdzi, że Cenckiewicz nie ma dostępu do informacji niejawnych, a BBN zarzuca mu wprowadzanie opinii publicznej w błąd.
- Wojewódzki Sąd Administracyjny przywrócił poświadczenia bezpieczeństwa Cenckiewiczowi, co stawia pod znakiem zapytania zasadność decyzji SKW.
- Kto ma rację w tym konflikcie i jakie będą dalsze konsekwencje dla bezpieczeństwa państwa?
Gen. Jarosław Stróżyk, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, w wywiadzie dla TVN24, publicznie oświadczył, że szef BBN, prof. Sławomir Cenckiewicz, "nie ma dostępu do informacji niejawnych". Podkreślił również, że dokumenty dotyczące odebrania Cenckiewiczowi poświadczenia bezpieczeństwa zostały podpisane w jego imieniu, za jego pełną wiedzą i zgodą.
Na te słowa natychmiast zareagowało Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, publikując obszerny komentarz w serwisie X. BBN zarzuciło szefowi SKW "wprowadzenie opinii publicznej w błąd", argumentując, że wypowiedzi gen. Stróżyka mają "charakter wyłącznie polityczny".
Wyrok WSA i jego konsekwencje
BBN powołało się na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 17 czerwca 2025 roku, który "przywrócił prof. S. Cenckiewiczowi poświadczenia bezpieczeństwa cofnięte przez SKW 31 lipca 2024 r. wskutek przeprowadzenia postępowania kontrolnego". Biuro podkreśliło, że zgodnie z art. 152 ust. 1 ustawy z 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, decyzja administracyjna o cofnięciu poświadczenia nie wywołuje skutków prawnych do chwili uprawomocnienia się wyroku uwzględniającego skargę.
W komunikacie BBN zwrócono uwagę na absurdalność, ich zdaniem, logiki szefa SKW, zgodnie z którą "każda osoba, która udzieli prof. S. Cenckiewiczowi informacji niejawnej, 'popełnia przestępstwo'". Biuro wskazało, że w takim przypadku przestępstwo popełniliby m.in. uczestnicy Rady Bezpieczeństwa Narodowego, którzy udzielali takich informacji szefowi BBN podczas posiedzenia RBN 11 września 2025 roku.
Kontrowersje wokół leków
Dopytywany o podstawy decyzji o odebraniu poświadczenia bezpieczeństwa, gen. Stróżyk odmówił podania szczegółów, powołując się na rygor odpowiedzialności karnej. Wskazał jedynie, że w ankiecie do uzyskania poświadczenia bezpieczeństwa znajduje się 170 pytań, w tym 70 ogólnych, na które należy odpowiedzieć "tak" lub "nie". Stwierdził, że osoba, która odpowiada błędnie na kilka z nich, nie daje rękojmi zachowania tajemnicy.
Gen. Stróżyk posłużył się również porównaniem: "jeżeli ktoś ma trudności z logicznym odczytywaniem ulotek medycznych, to w mojej ocenie nie powinien mieć dostępu do dokumentów ściśle tajnych, tajnych i poufnych".
BBN odczytało tę wypowiedź jako zawoalowaną insynuację, sugerującą, że Cenckiewicz "miał skłamać, że lek, który w tamtym czasie krótkotrwale przyjmował, był środkiem psychotropowym i że kłamstwo to wynikało z braku umiejętności prof. S. Cenckiewicza przeczytania ulotki tego leku ze zrozumieniem". Biuro stanowczo zaprzeczyło, podkreślając, że "ani Szef SKW, ani tym bardziej sama Służba Kontrwywiadu Wojskowego nie mają uprawnień, ani kompetencji do tego, aby przesądzać o zdolnościach poznawczych osób, które poddawane są postępowaniu sprawdzającemu". Dodatkowo, BBN zaznaczyło, że lek, o którym mowa, nie jest środkiem psychotropowym.
