Marek Król: POlish fiction

2010-07-26 4:00

To niewyobrażalne, jak Światowid Komorowskiego o pięciu obliczach. Postarajmy się jednak sobie wyobrazić, że nie ma posła biłgorajskiego, co ma kał na rękach. I choć siedzi on okrakiem na ruskiej trumnie, zapomnijmy o nim.

Wyobraźmy sobie, że na łamach organu postępowej inteligencji pracującej w PRL Komorowski nie zapowiada usunięcia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego. Wyobraźmy sobie, że postawiony po tragedii smoleńskiej przez harcerzy krzyż zostaje na swoim miejscu, a nowo wybrany prezydent złożyłby pod nim kwiaty.

Wtedy zebrałyby się pod krzyżem ciotki postępowej rewolucji pod wodzą prof. Magdaleny Środy w otoczeniu postępowych duszpasterzy z owczarni gazety. Doberman Michnika, Stasiński, ujadałby w prasie, radiu i telewizji. Księża patrioci sypaliby żwir pod krzyżem, by odtworzyć happening Świtonia w Oświęcimiu. Przebrany za Świtonia ksiądz patriota Kazimierz Sowa stepowałby pod krzyżem w rytm unijnej "Ody do wolności".

Ojciec Tomasz Dostatni wraz z kolegami dominikanami okładałby krzyżem kukłę Jarosława Kaczyńskiego, rapując swój tekst z "Gazety Wyborczej": "Kaczyński aha, aha, przekracza granice czegoś, aha, aha, aha, co można nazwać upolitycznieniem religii, aha, aha, aha lub religią polityczną, aha, aha". Nie wiem, dlaczego Pan Bóg jest tak okrutny i zabiera temu dominikaninowi resztki tego, czego miał tak mało.

TVN relacjonowałoby na bieżąco żwirowanie krzyża pod Pałacem Prezydenckim, a zwłaszcza walkę księży patriotów i postępowej inteligencji z reakcyjnym klerem i narodowo-katolicką hydrą. "Echo Moskwy" cytowałoby nieustannie pełną troski o Polskę wypowiedź Putina o tym, że rusofobiczny krzyż niszczy pojednanie polsko-rosyjskie.

Największa organizacja medialna TPPR dziennikarzy uszyłaby taki pokrowiec na krzyż, że sam Waldek Kuczyński mógłby go założyć. Ten sam, przepraszam za wyrażenie, Kuczyński, który oburzony wypowiedziami polityków PiS stwierdził w TVN: "Na miejscu Rosjan, słysząc te bzdury, nie oddałbym skrzynek" (sic!). Wot maładiec, ten Kuczyński. On już wie, że Polacy nie zasłużyli na skrzynki z tupolewa.

Lepiej może nie wyobrażać sobie tego, co by się stało, gdyby krzyż pozostał przed Pałacem Prezydenckim. To byłaby raczej polish fiction. A naród wybrał POlish fiction, czyli usunięcie krzyża dla dobra PObywateli i przyjaźni POlsko-rosyjskiej. PObywatele nie chcą, by POlska była krajem, gdzie rządzi Kościół. Z tego powodu żądają, by Kościół zdecydował o usunięciu krzyża z miejsca, które jest własnością państwa. POlish fiction wspiera BOR, którego kierownik uważa, że krzyż zagraża bezpieczeństwu prezydenta. Niestety, ociąga się straż pożarna, a krzyż narusza przecież przepisy przeciwpożarowe. Ciągle nie ma orzeczenia sanepidu, że na krzyżu rozmnażają się groźne wirusy. Jedynym rozwiązaniem jest umieszczenie w miejscu krzyża Światowida Komorowskiego o pięciu twarzach.

Jedna będzie wyrażała hańbę, druga obłudę, trzecia fałsz, a czwarta zakłamanie. A piąta, jeśli Putin się zgodzi, to będzie twarz nieznanego funkcjonariusza OMON-u ze Smoleńska.

POlish fiction jest bardziej realna niż śmierć w katastrofie smoleńskiej. Tak nam dopomóż Tusk.