Funkcjonariusze weszli do biur Biełsatu w Mińsku. Według relacji pracowników, pokazali nakaz prokuratorski. Nie wiadomo jednak czego szukają. Informują jedynie o odbywających się „czynnościach śledczych”. Jak jednak poinformowała Agnieszka Romaszewska-Guzy, przynajmniej z jednego z biur wyniesiono komputery i wszystkie przedmioty z logotypem Biełsatu:
Z jednego z biur Biełsatu już wyniesiono komputery
— A.Romaszewska (@ARomasze) 31 marca 2017
Szef działu programów informacyjnych Biełsatu Alaksiej Dzikawicki łączy rewizje z aktywnym informowaniem tę stację akcji protestu przeciwko „dekretowi o pasożytnictwie” i relacjonowaniem demonstracji 25 marca. Jak powiedział: - To rozzłościło władze, bo jeszcze mamy taki mechanizm i możliwość pokazania obrazu wydarzeń na ekranach telewizorów, a nie tylko w Internecie. Teraz władze usiłują ograniczyć informacje o protestach. Pierwsze symptomy były zauważalne jeszcze w pierwszej połowie marca, kiedy zaczęto zatrzymywać naszych dziennikarzy. Biełsat jest przygotowany na takie działania. Wiadomości w naszej telewizji będą ukazywać mimo wszystko.
Tymczasem miński Miejski Urząd Spraw Wewnętrznych podał, że przeszukania są związane ze sprawą "nielegalnego wykorzystania znaku towarowego", co jest nawiązaniem do sprawy sprzed dwóch lat, kiedy miński biznesmen (właściciel firmy „Biełsat Plus”) oskarżył stację o bezprawne wykorzystywanie swojej nazwy.
Zobacz także: Kownacki przeprasza za wypadek... a jego kierowcy DALEJ ŁAMIĄ PRZEPISY