Jak podaje Polska Agencja Prasowa, za portalem Onet, polska policja weszła do mieszkania dziennikarza "Gazety Wyborczej" w Zielonej Górze. Redaktor naczelny i szef lokalnej redakcji Mikołaj Chrzan, zdał relację. Mężczyzna potwierdził, że do mieszkania jednego z dziennikarzy "Wyborczej" w Zielonej Górze, w sobotę rano przyszło czterech nieumundurowanych policjantów: - Pokazując legitymacje, zażądali wydania laptopa. Tłumaczyli, że z tego adresu IP wysyłane były groźby pod adresem polityka PiS. Nie mieli żadnego nakazu. Nieoficjalnie wiemy, że chodzi o mail, który dostał Jerzy Materna, poseł PiS z Zielonej Góry. Nasz dziennikarz nikomu nie groził. Nie wydał laptopa, na miejsce przyjechali inni dziennikarze +Wyborczej+ Zielona Góra oraz adwokat. Policjanci nadal są w mieszkaniu i czekają na instrukcje.
Mikołaj Chrzan dodał, że policjanci twierdzili, że dostali zlecenie działań z Komendy Stołecznej Policji. Na Twitterze KSP pojawiły się wyjaśnienia, które zamieściliśmy poniżej. Najważniejsza treść oświadczenia KSP brzmi: - Nie ma możliwości odstąpienia od czynności tylko dlatego, że ktoś jest dziennikarzem, skoro spod tego adresu mogły być kierowane poważne groźby.
Zapytany o sprawę polityk PiS Jerzy Materna powiedział Onetowi, że w ostatnich dniach otrzymał maila z pogróżkami. Jak mówił, w wiadomości znalazła się zapowiedź mordu: - Byłem zszokowany, pierwszy raz w życiu dostałem tak mocne groźby. Zgłosiłem to do pani marszałek, a ona zgłosiła to na policję. Wczoraj byłem przesłuchany. Żadnej ochrony nie chcę, ale przyznam, że przez pierwszą godzinę byłem zszokowany.