Dziennikarze portalu o2.pl sprawdzili, jak politycy namawiający Polaków do dostosowania się do nowych norm – sami są na nie przygotowani. Trudno uwierzyć, czym jeżdżą niektórzy posłowie! Wprowadzenie Zielonego Ładu wspiera wielu polskich polityków, w szczególności parlamentarzyści Zielonych (część Koalicji Obywatelskiej), a także Lewicy. Dziennikarze sprawdzili czy politycy są przygotowani do zmian, które sami popierają – analizując ich oświadczenia majątkowe.
Elektrycznymi samochodami jeździ tylko trzech parlamentarzystów! To wicemarszałek Senatu z Trzeciej Drogi – Maciej Żywno, który leasinguje Citroena e-C4 z 2021 roku.
Poseł Artur Łącki z Koalicji Obywatelskiej wpisał do oświadczenia, że ma elektrycznego Mercedesa EQC z 2020 roku. Z kolei Piotr Borys – z Koalicji Obywatelskiej - jeździ Dacią Spring z 2022 roku. Auta hybrydowe– nie są szczególnie popularne wśród posłów. Ale są wyjątki – hybrydą może pochwalić się Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy na prezydentkę Warszawy.
Na bakier z ekologią jest z kolei posłanka Lewicy – Anita Kucharska–Dziedzic. Polityczka jeździ Volvo V70 z 2007 roku z silnikiem diesla, który już dawno przestał spełniać normy emisji spalin. Posłanka nie zamierza jednak zmienia samochodu, co rzeczowo tłumaczy: - Wymienię auto, jak jego eksploatacja przestanie być możliwa czy opłacalna. Ja moim samochodem do centrum Warszawy już nie wjadę. Ale po co miałabym wjeżdżać? W Warszawie czy innych miastach korzystam z komunikacji publicznej. W województwie lubuskim regionalna kolej to fikcja, stąd tu tak wielkie umiłowanie samochodów. W Warszawie samochód mi nie jest potrzebny - mówi parlamentarzystka w rozmowie z o2.pl.
Starym samochodem jeździ także Joanna Scheuring-Wielgus. To SAAB 900i 2.0 Turbo z 1997 roku i Opel Astra z 2009 roku.
Z kolei Klaudia Jachira może pochwalić się samochodem Renault Clio z 2008 roku. Posłanka stwierdziła – że trzyma stary samochód „bo jest sprawny”: - Mój samochód ma 120 tys. kilometrów przebiegu i mało pali. Staram się używać komunikacji zbiorowej. Gdyby polska komunikacja zbiorowa poza dużymi miastami funkcjonowała lepiej - pozbyłabym się w ogóle samochodu. Nie jestem jednak radykalna. Nie chcę nikomu niczego zakazywać, a zachęcać do pozytywnych, zielonych zmian.
Z kolei posiadający dwa jachty wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty nie chciał odnieść się do tematu. Stwierdził, że w "jego partii są osoby, które lepiej znają się na kwestii ekologii".
CZYTAJ: Dramat wiceminister klimatu. Nie ma pod blokiem ładowarki