Godziwe ministerialne zarobki, ponad sto tysięcy złotych oszczędności i 10 tysięcy funtów w papierach wartościowych. Sytuacja finansowa Urszuli Zielińskiej ewidentnie pozwala na zakup ekologicznego samochodu na prąd. Okazuje się jednak, że nie o pieniądze chodzi. Wiceminister klimatu i środowiska jeździ VW Beetle, a nie nowym elektrykiem z innego powodu. - Dlatego, że mieszkam w bloku i nie mam pod blokiem ładowarki. Proste. Myślałam nawet o tym, żeby z drugiego piętra kabel poprowadzić, ale wydaje mi się, że to jest wciąż… Potrzebujemy po prostu trochę więcej infrastruktury dla osób, takich jak ja - przekonywała liderka Zielonych w Radiu Plus. Urszula Zielińska dopytywana , czy nie martwi się, że tak wiekowym spalinowym autem nie będzie mogła wkrótce wjechać do centrum Warszawy, odpowiada, że wystarczą jej autobusy.
- Przypadek Zielińskiej pokazuje jak jest odrealniona od swoich postulatów. Z jednej strony mówi, że wszędzie muszą być elektryki, a sama nie może ładować samochodu. Wszyscy się mają dostosować tylko nie ona – komentuje Sebastian Kaleta (35 l.) z Suwerennej Polski.