Kozłowski niedawne wewnętrzne wybory w Platformie Obywatelskiej, podczas których wyłoniono delegatów z województwa mazowieckiego oraz radę powiatu warszawskiego uważa za z góry ustawione, przez co stanowiły one "farsę". Na swoim Facebooku zaprezentował oficjalne pismo, które skierował do Grzegorza Schetyny i władz partii. Jak napisał, praktyki „ustawiania wyborów” narastały w dołach partii już od pewnego czasu, co prowadzi jego zdaniem do „zmuszania ludzi do serwilizmu i zarządzania przez wewnętrzną intrygę”. Jak tłumaczył: - Prawdopodobieństwo, żeby wygrało równocześnie pierwszych 28 kandydatów z jednej karty wyborczej i pierwszych 60 z drugiej, jest mniejsze niż prawdopodobieństwo 138 wygranych pod rząd w kasynie przez Pawła Piskorskiego. Jak czytamy: - Według jednego z członków Powiatowej Komisji Wyborczej w Warszawie, do Komisji tuż po rozpoczęciu przyjmowania zgłoszeń wpłynęło najpierw równocześnie 28 zgłoszeń kandydatów na delegatów oraz 60 zgłoszeń kandydatów na członków Rady Powiatu, a dopiero później wpływały pojedynczo pozostałe zgłoszenia. To oznacza, że do Komisji w tej samej chwili wpłynęły zgłoszenia wszystkich 88 kandydatów, którzy przypadkiem wygrali wybory.
Publiczne informowanie o patologiach w PO nie uszło mu na sucho, ponieważ partyjni koledzy jednogłośnie podjęli decyzję o wyrzuceniu go z partii. Swoje odczucia w tej kwestii opisał świadek na rozprawie koleżeńskiej, który nie przebierał w słowach, pisząc:
Dziś uczestniczyłem w rozprawie sądu koleżeńskiego PO (jako świadek) przeciwko J. Kozłowskiemu ( b.wojwewoda maz.) o wykluczenie z PO. Żałosna postPZPRowska farsa...Oczywiście przed chwilą wyrzucili kompetentnego, uczciwego człowieka. Bo miał odwagę mówić prawdę. Quo vadis PO...
— Jacek Wojciechowicz (@WojciechowiczJ) 23 stycznia 2018
Zobacz także: Ważny polityk PO mocno oskarża własną partię o USTAWIANIE wyników wyborów!