Pół miliarda na ochronę wojska!

2017-11-14 18:50

Mają chronić obywateli, a tymczasem sami wyręczają się prywatnymi ochroniarzami. Armia bardzo chętnie korzysta z zewnętrznych agencji ochrony, które... pilnują jednostek wojskowych. W tym roku na wynajęcie wartowników wydano aż 470 mln zł!

Do ochrony niektórych swoich obiektów wojsko wynajmuje tzw. SUFO, czyli Specjalistyczne Uzbrojone Formacje Ochronne. Jak informuje Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych, w tym roku strzegą one 542 jednostek wojskowych. W zeszłym roku były to 572 obiekty i choć ta liczba zmalała, to aż o 100 mln zł wzrosły koszty! W 2016 r. ochrona kosztowała 370 mln zł, w tym wojsko wydaje na ten cel aż 470 mln! Dodatkowo armia szuka już firm ochroniarskich na kolejny rok.

Czyżby wojsko uzależniło się od prywatnych wartowników? - Powołanie etatowych pododdziałów ochrony (..) odbyłoby się kosztem pododdziałów stricte bojowych, których rola jest istotniejsza z punktu widzenia obronności państwa - wyjaśnia kpt. Krzysztof Płatek z DG RSZ. - Koszt utrzymania etatowych pododdziałów przewyższa koszty zakontraktowania zewnętrznej warty SUFO - dodaje.

Niestety, cena nie idzie w parze z jakością. - Po pierwsze ochrona jest kiepska, bo to są ludzie niesprawdzeni. Oni udają, że chronią, a wojsko udaje, że jest chronione - ocenia gen. Roman Polko (55 l.). - Powinno być tak, że wojsko zapewnia ochronę, ale zamiast tworzyć oddziały wartownicze, powinno się rozbudowywać system kamer, elektronicznych płotów i automatyzację, a nie zatrudniać setki ludzi, którzy chodzą dookoła płotu - dodaje były dowódca GROM. Nawet resort obrony narzekał na SUFO, wytykając braki w wyposażeniu i wyszkoleniu. MON rozważał podobno zrezygnowanie z zewnętrznej ochrony, ale patrząc na kolejne przetargi, chyba nic z tego nie wyszło.

Zobacz także: Macierewicz zapowiada: Na wiosnę raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej