"Super Express": - Powstać ma nowe ministerstwo nadzorujące wszystkie służby specjalne - zarówno cywilne, jak i wojskowe. Siłą rzeczy podlegałoby ono Mariuszowi Kamińskiemu. Czy nie byłby to policzek dla Antoniego Macierewicza?
Paweł Lisicki: - Gdyby faktycznie minister Antoni Macierewicz utracił kontrolę nad wojskowymi służbami specjalnymi, byłby to może nie policzek, ale osłabienie pozycji na pewno.
- Czy sygnałem o słabnącej pozycji ministra obrony nie jest na przykład odwołanie szefa Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, uważanego za człowieka Macierewicza?
- No właśnie pytanie, na ile pan Woyciechowski był człowiekiem Macierewicza. To trochę wróżenie z fusów - spekulowanie, kto i w jakim stopniu był czyim człowiekiem. Natomiast gdyby się okazało, że całość służb przejmuje Mariusz Kamiński, i on zabiera część wojskową spod kontroli Macierewicza, byłby to rzeczywisty dowód, a nie medialne spekulacje.
- Pojawiły się też pogłoski, że młodzi politycy obozu dobrej zmiany - prezydent Andrzej Duda, Mariusz Blaszczak, Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński - mogą za sobą nie przepadać, ale wspólnie jednoczyć się przeciwko Macierewiczowi?
- Z tym, że te układy są bardzo zmienne. Raz Antoni Macierewicz ze Zbigniewem Ziobrą występują przeciwko Andrzejowi Dudzie, innym razem jest inny układ. Nie wydaje mi się, by uprawnione było twierdzenie, że wszyscy są przeciw Macierewiczowi.
- Część politologów uważa, że pozycja Macierewicza nie jest jednak pewna. Szef MON ma elektorat negatywny, ale też grono zdeklarowanych zwolenników. Zakładając, że faktycznie odchodzi z rządu - PiS straciłby poparcie czy przeciwnie, zyskał nowych wyborców w centrum?
- Utrata stanowiska przez Antoniego Macierewicza wydaje mi się bardzo mało prawdopodobna. Gdyby jednak do tego doszło, to PiS zdecydowanie więcej by stracił.
- Dlaczego?
- Bo nawet jeśli liczbowo czy statystycznie możemy mówić, że więcej wyborców dziś zniechęconych do PiS z uwagi na obecność Macierewicza w rządzie mogłoby się do PiS przekonać, to jednak najbardziej zaangażowana, oddana część wyborców PiS mogłaby się do partii rządzącej zniechęcić. A przynajmniej przestać angażować w poparcie dla niej. A więc po pierwsze - nie wierzę w scenariusz odwołania ministra obrony. Po drugie - straty w takim wypadku byłyby dużo większe niż potencjalne korzyści.
- Pytanie jednak, jak liczna jest grupa zwolenników Antoniego Macierewicza?
- Tego nie wiemy, wiemy jednak, że to grupa bardzo oddana. To są kluby "Gazety Polskiej", ludzie zaangażowani w smoleńskie miesięcznice. Nawet jeśli liczbowo nie jest to grupa jakoś bardzo liczna, to są to ludzie mocno zaangażowani. A w przypadku każdej dużej partii kampanię wyborczą musi ktoś jej zrobić. Z punktu widzenia interesu formacji lepiej kampanię oprzeć nie na wynajętych i opłaconych pijarowcach, a na ludziach autentycznie oddanych, którzy w idee własnej partii wierzą. W przypadku dymisji Macierewicza ludzi tych byłoby znacznie mniej. Dlatego nie sądzę, by do dymisji szefa MON doszło. Byłaby to rzecz zbyt ryzykowna z punktu widzenia PiS, a straty byłyby bardzo duże.
Zobacz: Michał Kamiński: Kaczyński nie jest łasy na stanowiska, ale chce realizować niedobry program
Przeczytaj też: Mirosław Skowron komentuje: Kaszub z pałką w głowie
Polecamy: Prof. Antoni Dudek: Niepewna przyszłość Macierewicza