Kto to taki? Henryk Kostrzewa. Zmarł przed momentem i został pochowany na Powązkach Wojskowych w Warszawie. Do końca życia pobierał 13 602 zł emerytury. Z jakiego tytułu? Kostrzewa był stalinowskim mordercą sądowym. Karierę zaczynał w latach 50. XX wieku jako sekretarz łódzkiej mordowni, czyli tamtejszego Wojskowego Sądu Rejonowego. Szybko przeniesiony do Warszawy, gdzie - szczególnie podczas sesji wyjazdowych - skazywał na śmierć Żołnierzy Niezłomnych. Za mordowanie Polaków piął się po szczeblach kariery w Najwyższym Sądzie Wojskowym. I tak dopiął się do jednego z najważniejszych stanowisk - naczelnego prokuratora wojskowego.
I jeszcze jeden fakt, który sprawił, że Instytut Pamięci Narodowej chciał postawić Kostrzewie zarzuty. Dotyczyły udziału w bezprawnym pozbawieniu wolności 5 szpiegów USA wymienionych w czerwcu 1985 r. na Mariana Zacharskiego. Na chęciach IPN jednak się skończyło, bo prokuratorski sąd dyscyplinarny w 2011 r. zablokował sprawę, twierdząc, że komunistycznego prokuratora Henryka Kostrzewę chroni immunitet.
Inna sprawa z oskarżenia IPN przeciwko Kostrzewie trafiła dalej - do Wojskowego Sądu Garnizonowego w Warszawie, ale sąd ten zawiesił ją "ze względu na zły stan zdrowia generała". Komunistyczny generał miał odpowiadać za bezprawne pozbawienie wolności działaczy niepodległościowych w okresie, kiedy był stalinowskim sędzią. A gdzie kluczowe zarzuty - o morderstwa sądowe? Takich nie dopuszcza polskie prawo. Bo tzw. III RP legalizuje PRL i jej prawo, ścigając jedynie tego prawa przekroczenia.
Ale my powinniśmy pamiętać Henryka Kostrzewę nie jako urzędnika, który przekroczył uprawnienia, ale komunistycznego zbrodniarza. A ustawa degradacyjna powinna pozbawić go stopnia generała.
Zobacz także: Polacy bronią Jaruzelskiego i Kiszczaka. Zaskakujące wyniki sondażu