Zamieszanie wśród aptekarzy wywołał wiceminister Krzysztof Łanda (46 l.), odpowiedzialny w resorcie Konstantego Radziwiłła m.in. za politykę lekową. - Zaproponujemy, żeby co najmniej 51 proc. udziałów w aptece miały osoby z tytułem magistra farmacji - powiedział w Rynku Aptek, portalu dla farmaceutów. Nowy porządek miałby obowiązywać od przyszłego roku.
Pomysł ministerstwa oznacza, że powinny być zamknięte apteki sieciowe, których obecnie jest ok. 5 tys., co stanowi ok. 34 proc. wszystkich aptek. To byłaby prawdziwa rewolucja. Właściciele aptek sieciowych są oburzeni, że grozi im wywłaszczenie i twierdzą, że w wyniku zmian stracą także pacjenci. - Zniknięcie tak dużej liczby aptek spowoduje, że leki będą mniej dostępne dla pacjentów. Trzeba się też liczyć ze wzrostem cen - mówi Dobrawa Biadun, ekspertka Konfederacji Lewiatan. Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET, zrzeszający sieci apteczne, już wystosował do ministerstwa protest.
O ile losy aptekarzy nie interesują pacjentów, o tyle będą zbulwersowani, jeśli sprawa dotknie ich portfeli. - Dla mnie każdy grosz się liczy, a leków niestety kupuję dużo - mówi Anna Żołdak (75 l.), emerytka z Wrocławia. - Likwidacja sieciówek uderzy w emerytów i dlatego apeluję do rządu o zaniechanie tego pomysłu - dodaje.
Zobacz także: Gigantyczna AWANTURA u Olejnik o Trybunał Konstytucyjny!