Nie ma się co jednak panu rzecznikowi dziwić. Jeśli wierzyć plotkom docierającym z PiS, powoli traci swoją pozycję najbliższego ucha prezesa, więc musi pilnować, żeby ktoś go w tej roli niepostrzeżenie nie zastąpił.
Witalności Hofmanowi mógłby pozazdrościć w ostatnich dniach cały PiS. Od soboty bowiem można odnieść wrażenie, że partia podupadła nieco na zdrowiu i nie ma na tyle silnej woli, żeby podnieść się z łoża boleści. Wybór Tuska na szefa Rady Europejskiej sprawił, że ludzie Kaczyńskiego jakby stracili rezon. Triumfalny marsz po władzę stracił impet i PiS ma problemy, żeby odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Miota się w swojej narracji na temat awansu Tuska, raz ganiąc, raz gratulując, a kiedy indziej deprecjonując ten niewątpliwy sukces PO i jej lidera.
Jakby tego było mało, politycy PiS są ostatnio jedynie tłem dla triumfującej Platformy. Dali się wepchnąć w rolę statystów w wielkim wizerunkowym festiwalu rządzącej partii i w żaden sposób nie są się w stanie przebić ze swoim przekazem. Trudno się temu dziwić, bo jakby surowo PO nie oceniać, to ma ona tę umiejętność, że nawet z najdrobniejszych sukcesików potrafi wyciągnąć dla siebie maksimum korzyści. Tego talentu PiS najbardziej brakuje. Nawet kiedy Platforma koncertowo się podkłada, PiS potrafi tę szansę równie koncertowo zaprzepaścić.
Teraz, kiedy Tusk wyjeżdża do Brukseli, partia Kaczyńskiego stoi przed niesamowitą szansą, żeby osieroconą PO w końcu ograć. Bez premiera i jego charyzmy Platforma wydaje się bardzo ułomna. Ostatnie dni pokazały jednak, że i takiego prezentu od losu PiS może nie wykorzystać. Pisowcy nadal są więźniami Tuska. Ciągle patrzą na polską politykę przez jego pryzmat, jakby nie zauważyli, że przecież Tuska w polskiej polityce w zasadzie już nie ma.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz też: Tak Tusk załatwił sobie prezydenta Unii! KULISY wyboru szefa Rady Europejskiej