W środę wieczorem Sejm powołał troje nowych członków państwowej komisji do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15. Przepadli wszyscy kandydaci wskazani przez opozycję, w tym ks. Isakowicz-Zaleski. Przeciwko niemu głosowała egzotyczna koalicja, złożona z polityków PiS, KO i Lewicy. Duchownego poparli jedynie politycy Konfederacji i Koalicji Polskiej. - Powiedzieć „hańba” to nic nie powiedzieć – komentował na bieżąco poseł Artur Dziambor (38 l.) Z kolei Krzysztof Bosak (38 l.) podkreśla negatywną rolę partii rządzącej. – Odrzucenie ks. Isakowicza-Zaleskiego to bardzo ważny sygnał. Partia rządząca nie przewiduje żadnej roli dla osób niezależnych przy walce z nieprawidłowościami. Chce wszystko kontrolować, żeby móc grać takimi tematami w reżyserowanym przez siebie tempie – nie kryje oburzenia były kandydat na prezydenta.
– Jeżeli mnie coś dziwi, to fakt, że znaczna część posłów PiS głosowała razem z posłami PO i Lewicy. Z tego wynika, że tzw. wojna kulturowa to kolejna ściema dla zamydlenia oczu maluczkim – skomentował w mediach społecznościowych sam zainteresowany.
Dlaczego jego kandydatura spotkała się ze sprzeciwem? – Lewica popiera rozdział państwa od Kościoła i nigdy nie poprze ludzi Kościoła do żadnych komisji państwowych – komentuje dla „SE” poseł Lewicy Krzysztof Gawkowski (40 l.). W przypadku PiS w Sejmie słychać nieoficjalne głosy o naciskach z zewnątrz, żeby sprzeciwić się ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu.
Ustawa o komisji do spraw pedofilii weszła w życie we wrześniu ubiegłego roku. Organ będzie liczył 7 członków, a 3 spośród nich miał za zadanie wskazać Sejm.
Beata Szydło wpadła w furię. Była premier mocno zrugała kolegów