Jak na konferencji oceniał Maciej Kierwiński z PO: - To wielki bubel prawny, który zagraża finansom Warszawy, finansom innych jednostek samorządu terytorialnego na około Warszawy, zagraża wydatkowaniu środków europejskich. Ten projekt nie ma nic wspólnego z ideą samorządu, jest projektem, który ma pomóc PiS wygrać wybory w sposób nieuczciwy. Wydaje się, że jeżeli ten zabieg nie pomoże, kolejnym krokiem będzie przyłączanie do Warszawy kolejnych gmin, w których poparcie dla PiS jest większe niż w reszcie Polski, tylko po to, aby w sposób nieuczciwy pan Jarosław Kaczyński mógł zająć Warszawę. Jak zapowiedział, jego partia zrobi wszystko, aby zablokować projekt PiS, aby nie dopuścić do tego, by partia rządząca "ubezwłasnowolniło warszawiaków i mieszkańców gmin okołowarszawskich".
Paweł Rabiej z Nowoczesnej mówił na konferencji swojej partii: - Bardzo wyraźnie widać, że nie chodzi o troskę o harmonijny rozwój aglomeracji warszawskiej tylko o zwiększenie wyborczych szans PiS (...) To są bardzo poważne zmiany, które zostały zaproponowane bez dialogu społecznego. Kamila Gasiuk-Pihowicz dodawała, że skoro nie przeprowadzono na ten temat konsultacji społecznych, to zrobi to jej partia 20 lutego w Sejmie. Ponadto rozważana jest też kwestia przeprowadzenia referendum lokalnego dotyczącego nowego ustroju Warszawy. Oceniła, że PiS ma świadomość tego, że "nie wygra zbliżających się wyborów samorządowych uczciwie, dlatego proponuje takie nieuczciwe rozwiązanie". Pragmatycznie do tematu starał się podejść Piotr Kandyba z zarządu Nowoczesnej (związany z Piasecznem), który ocenił, że projekt dla mieszkańców gmin pozawarszawskich to "wielka ściema propagandowa", a jedyne co się dla nich zmieni to to, że będą mieszkać w powiecie warszawskim. Jak stwierdził: - Z drugiej strony będą musieli "popylać" - przepraszam za takie wyrażenie - 30 km na plac Bankowy do Warszawy (gdzie mieści się stołeczny ratusz), żeby załatwić orzecznictwo o niepełnosprawności, paszport czy tablicę rejestracyjną.
W bardzo mocnych słowach propozycję skomentowała urzędującą prezydent miasta, Hanna Gronkiewicz-Waltz, która pisała o "kolejnym rozbiorze". Wyglądało to następująco:
Uwagi pani prezydent wypunktował jednak w obszernym wpisie warszawski samorządowiec, Piotr Guział:
Zobacz także: PiS bierze Warszawę