Mateusz Morawiecki, Jarosław Kaczyński

i

Autor: Artur Barbarowski/East News

Tylko u nas!

PiS nie wróci do władzy?! Ekspert wymienia ważny szczegół

2024-08-18 5:30

Zbliżające się w 2025r. wybory prezydenckie ujawnią, komu w dalszej perspektywie Polacy oddadzą swój mandat zaufania. Czy koalicja rządząca utrzyma władzę? A może PiS będzie chciało odrodzić się z nową siłą? Politolog, prof. Kazimierz Kik z którym rozmawiałam nie ma wątpliwości. – Partia taka jak PiS, jest postrzegana jako przegrana. Bo chociaż wygrała wybory, to przegrała władzę i z tym się kojarzy, a premii za przegranie nie ma. A więc jeśli PiS przegra wybory prezydenckie, może szybko nie wrócić do władzy – mówi w wywiadzie z nami prof. Kik.

„Super Express”: – Czy koalicja rządząca przetrwa do końca kadencji Sejmu?

Prof. Kazimierz Kik: – Logicznie i pragmatycznie należałoby życzyć tej koalicji przetrwania, natomiast realistycznie podchodząc do tego tematu, to widzę jednak kilka zagrożeń. Nowa władza miała trudną sytuację, bo z powodu prezydenta Dudy nie mogła przystąpić do radykalnych działań. Nie była w stanie przeprowadzić znaczących reform. W związku z tym koalicja rządząca skoncentrowała się na tym, co może w takiej sytuacji zrobić, a więc propagandowo osłabiać ugrupowanie opozycyjne, czyli Prawo i Sprawiedliwość. I tutaj w moim przekonaniu to nie najlepsza kalkulacja po stronie rządzącej. Skoncentrowano się na rozliczeniach poprzedniej władzy, nie podejmując żadnych daleko idących koncepcji rozwoju gospodarczego. Przekształcono Sejm w trybunał rozliczeniowy, a znani politycy obozu rządzącego przekształcili się w prokuratorów.

– Chce pan powiedzieć, że to jest droga donikąd? Może jednak wyborcy koalicji tego właśnie oczekują od Donalda Tuska?

– Nie do końca. Koalicja rządząca straciła cenny czas, żeby przekonać społeczeństwo, że jest lepsza w rządzeniu. A okazała się być lepszą w sądzeniu. To, co na pewno zrobiła ekipa rządząca, co było ważne dla Polaków, to przywrócenie miejsca Polski w Unii Europejskiej. Przywrócono jednak Polskę w Unii, ale nie przywrócono Polski dla Platformy.

– Skuteczniejsze rządzenie z pewnością byłoby możliwe, gdyby obecna władza miała prezydenta po swojej stronie. Obecnie na linii rząd - pałac mocno iskrzy.

– To dałoby rządzącym przestrzeń do zawłaszczenia państwa. Rząd miałby co prawda większą możliwość do przeforsowania swoich wszystkich postulatów i mógłby wreszcie rzeczywiście coś przeforsować, ale w tych warunkach polaryzacji miałoby to taki charakter, że teraz władzę przejmują „tamci” i "tamci" będą budowali swoich – w oparciu o swoich i dla swoich. To jest niestety choroba polskiej demokracji trzeciej dekady XXI wieku.

– Jak długo koalicja rządząca będzie miała od wyborców, którzy chcieli odsunąć PiS od władzy, wolną rękę, czyli tzw. carte blanche? Od wielu tygodni obserwujemy przecież konflikty w koalicji, jeśli chodzi np. o związki partnerskie, składkę zdrowotną, czy liberalizację ustawy antyaborcyjnej. A to nie podoba się wyborcom.

– Wiadomo, że pełny kielich może w każdej chwili się przelać. Te zawirowania na pewno odcisną swoje piętno, bo to o czym pani wspomniała, przebiło się do społecznej świadomości, jako główne cele rządzącej koalicji. Paradoks jest taki, że w momencie, kiedy sprawą najważniejszą jest kwestia bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego to kluczowe dla rządu stały się postulaty, takie jak aborcja, LGBT, związki partnerskie…

– Ale kwestia chociażby składki zdrowotnej jest tutaj bardzo ważnym postulatem dla znacznej części Polaków.

– Zgadza się, jednakże widzimy, że na tym polu są już problemy. Niebawem okaże się, jakie Polska ma deficyty budżetowe. To nie jest oczywiście wina rządzących, że mamy wojnę Rosji z Ukrainą, ale w tym roku chociażby na uzbrojenie wydamy około 150 mld złotych. Tymczasem politycy koncentrują się na czymś zupełnie innym. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to akurat istotna kwestia. Koalicja nie ma tutaj wyboru, więc nie jest to oskarżenie pod ich adresem. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że mamy aktualnie trudną sytuację międzynarodową, finansową i w efekcie polityczną dla rządzących. A mija tak naprawdę te pierwsze 5 minut, czyli pierwszy rok rządzenia. Przeszkodą może być fakt, że państwo opanowane jest przez zwolenników PiS-u, zarówno sądownictwo, prokuratura i główne instytucje państwa polskiego, czyli można powiedzieć, że koalicja i Tusk działają w nieprzyjaznym otoczeniu.

– Część krytyków nieprzychylnych obecnej władzy uważa, że Platforma na czele z premierem chcą nie tyle nawet osłabić, ile anihilować PiS. 

– Bardzo trafnie pani powiedziała. To jest czysta konsekwencja polaryzacji politycznej charakteryzująca polską politykę. Polega to na tym, że jedna ze stron, dochodząc do władzy, chce opanować cały kraj. W związku z tym nie ma tu kultury dialogu i kompromisu. A na tym właśnie polega demokracja. Rozwój Polski może odbyć się z sukcesem tylko i wyłącznie w warunkach współpracy głównych ugrupowań politycznych, a nie wykluczania jednego przez drugie, bo to jest osłabianie państwa. 

KOALICJA RZĄDOWA UPADNIE? Motyka: PSL nie boi się wyborów!

– W 2025 roku odbędą się wybory prezydenckie. PiS ma jakiekolwiek szanse w starciu z kandydatem Koalicji Obywatelskiej, czy jest skazane na porażkę – bez względu na to kogo wystawi?

– To zależy, bo mamy jeszcze rok czasu i bardzo niedobry obrót sytuacji po stronie rządzących. Te wewnętrzne spory koalicyjne mogą pogorszyć atmosferę do tego stopnia, że społeczeństwo niespecjalnie będzie chciało stawiać na tak skłóconą wewnętrznie grupę. Po drugie, PiS może dokonać tego, co chce zrobić Jarosław Kaczyński, czyli korektę oblicza partii, całkowicie zmieniając czołówkę swoich głównych działaczy. A więc nadać jej nowe oblicze w warunkach, kiedy psychologicznie i propagandowo będzie tracić koalicja rządząca. Wtedy odnowiony PiS mógłby przejąć inicjatywę społeczną. Duża część społeczeństwa w tej sytuacji zniechęci się do partii koalicyjnych. Zwątpią w konstruktywność swojego poparcia i przestaną ich popierać, tymczasem żelazny elektorat PiS pozostanie na polu walki.

– Kto miałby największe szanse z PiS pokonać kandydata KO? Mateusz Morawiecki? Mariusz Błaszczak? Czy może mniej znani, jak np. Zbigniew Bogucki czy Tobiasz Bocheński?

– Nie sądzę, żeby mógł to zrobić ktokolwiek z kręgów obecnego PiS. Jarosław Kaczyński nie ma tu asa w rękawie. Przeforsował kiedyś na prezydenta nieznanego polityka, czyli Andrzeja Dudę. Jest zatem precedens, że można wypromować takiego świeżego kandydata. Ale można to zrobić jedynie w sytuacji sprzyjającej, a partia taka jak PiS, jest postrzegana jako przegrana. Bo chociaż wygrała wybory, to przegrała władzę i z tym się kojarzy, a premii za przegranie nie ma. A więc jeśli PiS przegra wybory prezydenckie, może szybko nie wrócić do władzy.

– A jeśli spojrzeć na KO, Donald Tusk powinien startować? Czy większe szanse daje pan Trzaskowskiemu?

– W tej chwili oczywiście na czele wyścigu stoi propagandowo prezydent Warszawy. Ale jeżeli koalicja rządząca straciłaby inicjatywę polityczną, to straci także Trzaskowski. Z drugiej strony nie ma też premii za nijakość, a coraz to bardziej przedstawiciele drugiej strony nabierają takiego charakteru. Proponowany kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski nie jest najlepszym prezydentem Warszawy. Jeśli chodzi o Tuska, to on, jak i Kaczyński to przedstawiciele partii wodzowskich. Mają najwyższy wskaźnik elektoratu negatywnego. Zyskują wysoką popularność w swoich ugrupowaniach. A żeby być prezydentem trzeba przyciągnąć wyborców spoza tego kręgu. Jarosław Kaczyński zdaje sobie z tego sprawę, a Tusk już raz przegrał…

– Co w takim razie z Szymonem Hołownią? Czy powinien wystartować w wyborach prezydenckich, czy jednak odpuścić?

– Nie ma najmniejszych szans, bo reprezentuje partią mniejszościową, a po drugie stracił już świeżość polityczną. Jest raczej przedstawicielem nurtu liberalnego, a liberałowie mają swojego Trzaskowskiego.

– W co gra z kolei PSL z prezydentem? Można zauważyć coraz lepsze relacje na linii Kosiniak-Kamysz – Duda. To zwykła uprzejmość czy zamierzone działania?

– PSL będzie dbał o swoje interesy, ponieważ nie jest głównym rozgrywającym w ramach koalicji rządzącej i stosunkowo traci. Będzie rozważał w jakich okolicznościach i konstelacjach partia może zyskać. I jeśli się okaże, że w obliczu postępującej marginalizacji tej partii przez Donalda Tuska, w interesie PSL-u jest np. wyrwanie się z tego zaklętego kręgu – przejście na inne pozycje, które stworzy mu nowe możliwości działania – to może z niej również skorzystać, gdyż PSL jest partią obrotową. Kosiniak-Kamysz musi pamiętać, że przy sojuszu stworzonym z Trzecią Drogą jego pozycja jest niepewna i może wypaść z gry politycznej.

Rozmawiała PATRYCJA FLORCZAK

Sonda
Czy komisje śledcze przyczynią się do rozliczenia PiS?
Listen on Spreaker.